The Valley of Oblivion
The Soundrops official forum

The Soundrops - Soundrops' pastures

Lodge - 2011-08-22, 09:47
Temat postu: Soundrops' pastures
Jak to wiemy z poprzedniotygodniczego maila, zespół (!) The Soundrops zabrał się za empetrójkowe wersje piosenek znanych z kasety Songs From the Pastures

jakiś czas temu Miki mnie do tego namawiał, ale wtedy pierwszeństwo miały piosenki autorskie, a że teraz nie mamy już nic w sztambuchu, może uda się przeprowadzić ten movement

najśmieszniejsze jest to, że tak jak w przypadku wydawnictwa kasetowego w projekcie bierze udział cała trójka

na razie mamy gotowych prawie dziewięć numerów (te dwa z maila mają jeszcze wersje alternatywne), z czego pięć to nowości repertuarowe - wiadomo, że nie uda się powtórzyć dokładnie nuta w nutę tego co wtedy, więc pomyślałem, że też i wzbogacimy setlistę

na razie pozwalam sobie przekopiować z UT kacprowy opis wersji kasetowej:

Tymczasem mamy przed sobą szczytowe osiągnięcie Pastwiskowego Rocka – REWELACJA! Z płytą tą wiąże się dla mnie ciekawa sytuacja. Po raz pierwszy usłyszałem ją podczas nocnej jazdy z Tatr do Warszawy - Crazy puszczał mi fragmenty, albo całe kawałki i pozwalał mi zgadnąć czego to kower - typowe pytania a'la "Rockowa Trzynastka". Większość utworów była mi kompletnie nieznana - wcześniej słyszałem (w oryginale) może z 5 piosenek, a i ich nie znałem zbyt dobrze. Ku własnemu zaskoczeniu zgadłem chyba większość pierwotnych wykonawców (skoryguj Crazy, jeśli przesadziłem) - o ile pamiętam, to spokojnie z 18. Sam się zastanawiałem "jak to się stało", bo jedno działające ucho tego raczej nie ułatwia Wink Teraz wydaje mi się, że znam odpowiedź - każdy z tych utworów jest zagrany w taki sposób, że niesie *DUCHA* oryginalnego wykonawcy - różni się (często znacznie) od wersji pierwotnej, ale ma w sobie to *COŚ*, co sprawia, że *czuje się* tu. np. Watersa (nie Pink Floyd jako takie!!!), Barretta, Simona&Garfunkela, Cure'ów (których zresztą prawie w ogóle nie znam, a na pewno w ogóle nie słucham!!! - tu wiedziałem od razu, że to MUSI być The Cure!). Pastwiskowe Pieśni brzmią jak z innego świata - tego który zaginął 35, czy 40 lat temu. Najbardziej mnie w nich porusza ten szczególny feeling, który tak trudno odtworzyć współczesnym muzykom - tkwi w tym coś bliżej nieokreślonego, charakterystycznego wyłącznie dla TAMTYCH CZASÓW. Ciekaw jestem, jak by to brzmiało w wersjach elektrycznych - na starych, zakurzonych i lampowych vintage Marshallach, na oszczędnym, niewielkim zestawie perkusyjnym, na starszym ode mnie Les Paulu przepuszczonym przez crybaby i fuzza.... Niewykluczone, że gorzej - być może The Soundrops musi mieć takie brzmienie jak teraz - ale chętnie bym to kiedyś sprawdził.... Tyle osobistych wrażeń z tej jednej płyty. Jutro w drodze do Wolnego Miasta posłucham sobie PASZCZERS jeszcze kilka razy i w poniedziałek wrzucę kolejny edit.

1. Mojo Pin (edit) – Buckley, Lucas – Jeff Buckley ‘94
2. I’ll Feel a Whole Lot Better – Clark – The Byrds ‘65
3. Buy For Me the Rain – Copeland, Nooman – Nitty Gritty Dirt Band ‘67
4. Scarlet Inside (edit) – Brennan – Clannad ‘84
5. Every Little Thing – Lennon, Mc Cartney – The Beatles ‘64
6. Time Between – Hillman – The Byrds ‘66
7. The Narrow Way (part 3) – Gilmour – Pink Floyd ‘69
8. You Ain’t Going Nowhere – Dylan – The Byrds ‘68
9. It Happens Every Time – Buckley – Tim Buckley ‘66
10. Terrapin – Barrett – Syd Barrett ‘69
11. The World Turns All Around Her – The Byrds ‘65
12. Us & Them – Waters, Wright – Pink Floyd ‘73
13. Yesterday & Today – Anderson – Yes ‘69
14. Lady Friend – Crosby – The Byrds ‘66
15. See My Friends – Davies – The Kinks ‘65
16. Crying Song – Waters – Pink Floyd ‘69
17. Sparrow – Simon – Simon & Garfunkel ‘64
18. How Many Birds? – The Bee Gees ‘66
19. Useless Information – Wood – The Move ‘68
20. Play for Today – Smith – The Cure ‘81
21. This is My House – Pinder, Laine – The Moody Blues ‘66
22. She Has a Way – Clark – The Byrds ‘65
23. Survival – Anderson – Yes ‘69
24. All Cats Are Grey – Smith – The Cure ‘82


raczej nie będziemy zabierać się za Us and Them i chyba też za Narrow Way (bo to najbardziej zapadło w pamięć a teraz jest sześć lat później i gdzie ten poryw no gdzie?), no i na pewno dam sobie spokój z Dżeffem, ale co do reszty sprawa jest otwarta

jak Bóg da, będą też ępetrójkowe More Pastorals From the Soundrops i dwie następne, może ukażą się w przeciągu najbliższych pińciu lat

oczywiście z uwagi na sprawy copyrightowe te wydawnictwa nie będą miały statusu oficjalnego i nie będą wliczały się do dyskografii na stronie i na laście


Crazy - 2011-08-22, 12:00

O choroba... spóźniłem się :(
Chciałem założyć o tym wątek, bo to przecież jakaś masakra, że o każdej z nastu płyt z ostatnich lat jest osobny wątek, a o paszczersach nie ma nic... ale wymyśliłem tylko tytuł wątku: Master Of Pastures ;) Reszta się jakoś sama nie napisała...

lodgelady - 2011-08-22, 12:47

Ja nie odpisałam na maila a miałam. Tara!!!!!!!
Lodge - 2011-09-01, 13:47

dzisiaj nagraliśmy z Morelką podkłady do pińciu utworów :)
Magdalena Maria - 2011-09-01, 21:08

dodajmy: BEZ NAJMNIEJSZEGO POKŁÓCENJA!!

wierzyć w nas zaczynam wieerzyć w naas aaa

Witt - 2011-09-01, 21:46

ehehehe :D

profesjonaliści!!!

Lodge - 2011-09-03, 10:51

mamy już 17 nagranych numerów (pewnie dwa czy trzy wypadną na jakąś towarzyszącą EPkę) i muszę przyznać, że chyba jeszcze nie byliśmy w tak dobrej formie wykonawczej

jest kilka nowości (pewna przeróbka Moody Blues wygląda na moją najlepszą produkcję ever, bo poszłem po Rozu [taki hiphopowiec] do głowy i schowaem mellotron bardzo w tło i zrobiła się moja ukochana przestrzeń) i bardzo dużo Morelli

zostało jeszcze kilka tuzów z kasety do zrobienia, m.in. Lady Friend - czekam na dobry dzień po dobrze przespanej nocy, żeby wyciągnąć to H w górnej harmonii (jakby co to jest jeszcze falset)

Narrow Way nie poważymy się znowu ruszyć, żeby nie było jak z Never

ostatnio Iza rzuciła na Uonce: "Soundrops grają inaczej niż kiedyś..." i to oczywiście prawda - nie ma powrotu do pewnej porywczości wykonań z 2005, ale były teraz momenty, że aż sie sam dziwiłem, to można jeszcze się tak podjarać (wokalamy w It Happens Every Time)... ten albumik powinien być pewnego rodzaju połączeniem doświadczeń z nagrywaniami na kompie i odnalezioną ponownie świeżością, zobaczy się

lodgelady - 2011-09-03, 11:04

Lodge napisał/a:

jest kilka nowości (pewna przeróbka Moody Blues wygląda na moją najlepszą produkcję ever, bo poszłem po Rozu [taki hiphopowiec] do głowy i schowaem mellotron bardzo w tło i zrobiła się moja ukochana przestrzeń) i bardzo dużo Morelli

:)

zdradzisz jaki?

Lodge - 2011-09-03, 11:31

ostatni Haywarda z Caught Live + 5 ;)
lodgelady - 2011-09-03, 12:44

:)

mam nadzieję, że nie trzeba będzie długo czekać na nowąpłytę.

Crazy - 2011-09-04, 22:46

Bardzo mnie to wszystko cieszy! Od zawsze jestem ogromnym fanem paszczersów... ileż tego było?! Najpierw po prostu

Songs From the Pastures - kaseta, która dla nas z Kacprem była jakimś objawieniem, nie dość, że wersje soundropsowe po prostu cudne, to jeszcze poznało się mnóstwo rzeczy zupełnie nieznajomych... a jednak bliskich. Większość goszczących tam autorów to przecież tacy, których słucham i znam (jest jednak też The Nitty Gritty Band :mrgreen: ), ale prawie wszystkie utwory dla mnie nowe.
Jak Kacper napisał:
Cytat:
Większość utworów była mi kompletnie nieznana - wcześniej słyszałem (w oryginale) może z 5 piosenek, a i ich nie znałem zbyt dobrze. Ku własnemu zaskoczeniu zgadłem chyba większość pierwotnych wykonawców (skoryguj Crazy, jeśli przesadziłem)

Nie mam co korygować - odgadłeś większość, sam nie rozumiałem jak, ale może właśnie to ten DUCH oryginału niesiony za pomocą często zupełnie innych środków wyrazu... czyli to, o co chodzi w tworzeniu koweru z prawdziwego zdarzenia.

Narrow Way rewelacja totalna - oryginał niby wcześniej słyszałem, ale nic nie pamiętałem, a potem wydał mi się mdły w porównaniu do tych emocji, które udało Wam się przekazać znakomitymi wokalami i ten bębenek!
A w jakim sensie, że nie poważycie się ruszyć? Znaczy w ogóle go nie będzie?

Było tam mnóstwo, ale to mnóstwo utworów, które mnie zachwycały:
simonowy Sparrow, przecież ja tego w ogóle nie znałem wcześniej, a teraz cóż - to jest dla mnie utwór The Soundrops!
Tak samo Play For Today. Prawo pierwosłuchu, ale chyba też i kwestia aranżacji, bo ja nie lubię tych kanciastych Kjurów, a tu zupełnie inne brzmienie, za to wydobywające całą melodykę i urodę oryginału.
A, i niezwykle odważne (a też zabawne!) Us And Them, które akurat wyjątkowo znałem wcześniej, ale go nigdy zbytnio nie lubiłem - tutaj brzmi wręcz wspaniale!
Porywające This Is My House. Przepiękne See My Friend.
I wiele wiele innych.

Bardzo ciekaw jestem, jakie ostatecznie piosenki wejdą na płytę i jak to będzie brzmiało po wyczyszczeniu. Nie da się ukryć, że choć garażowość (a może kiblowość ;) ) brzmienia tamtych kaset miała swój urok, to jednak i wady... zwłaszcza wokal jednak za bardzo przyspieszał i czasem kuł po uszach, kilka gitar na raz też potrafiło zazgrzytać.

Postaram się napisać o kolejnych paszczersowych kasetach jakąś ocenaryjną recenzję dla tych, co pamiętają albo i nie pamiętają :)

Lodge - 2011-09-05, 14:55

hehe, mamy już 20 numerów na album i jeszcze kilka na towarzyszącą EP-kę a większości z tych co wymienił Crazy albo jeszcze nie ma albo w ogóle nie będzie

na pewno nie będziemy się zabierać za Narrow Way i Us and Them (a także chyba nie wejdą dwa z tych sześciu numerów Byrds z kasety, takiego zatrzęsienia Byrds już nie będzie)

This Is My House wyszło razem z projektem Lostchord i też nie planuję do tego wracać

See My Friends i Play for Today czekają na swoją kolejkę, może się uda, może nie

na pewno jeszcze musi być You Ain't Going Nowhere

jesteśmy czy cztery utwory od zakończenia...

Witt - 2011-09-05, 16:18

Stale się boję, że się rozpadniecie! :)
Crazy - 2011-09-05, 19:41

Lodge napisał/a:
większości z tych co wymienił Crazy albo jeszcze nie ma albo w ogóle nie będzie

typowe! ;)

znowu będę musiał mówić, że kanoniczna to jest wersja kasetowa... ale tu dobre jest to, że będę mógł zapraszać do domu na ekskluzywne odsłuchy!

Lodge - 2011-09-06, 19:21

już tylko zostao Play For Today y Iou Ain't Goin' Nowhere :)
Crazy - 2011-09-06, 20:34

Obie znamienite jak najbardziej!
Choć Play For Today pamiętam przede wszystkim z kasety, zachwyciło mnie od pierwszego odsłuchu - potem prawdziwą katorgą było wysłuchanie oryginału z tym plastikowym perkusjem... ale się jednak przekonałem, tylko trzeba było się przyzwyczaić ;)
A You Ain't... to niewątpliwy klasyk manewrów, jeden z najczęściej wykonywanych paszczersów i w sumie zawsze dobrze wychodził!

Lodge - 2011-09-09, 15:39

gotowe:

Songs From the Pastures:
http://tweetmysong.com/b4q7bh

ger - voc, g, mellotron samples, perc
mrll - voc
paf - voc, g

produced by pies & wonsz

(z uwagi na nieoficjalny charakter albumu, proszę nie przeklejać linka na inne fora/strony)

miłego słuchania!

Witt - 2011-09-09, 16:03

Lodge napisał/a:
mellotron samples


kiedyś powinien tu między wskoczyć przecinek!

Lodge napisał/a:
pies & wonsz


o! :)

Lodge napisał/a:
paf - voc, g


ooo! :D

...szlak, tylko nie umiem jeszcze se tego ściągnąć, żeby pyknąć na płytkę...

otoKarbalcy - 2011-09-09, 16:47

Lodge napisał/a:
paf - voc, g
:shock:
Fengari - 2011-09-09, 17:38

Co prawda jeszcze nie posłuchałam (i posłucham pewnie dopiero w poniedziałek), zaledwie zapobiegawczo ściągnęłam, ale chciałam tylko powiedzieć, że bardzo się cieszę, że ta płyta powstała, i to na dokładkę przy zgodnej współpracy wszystkich Soundropsów. :)
lodgelady - 2011-09-09, 18:21

Można ściągnąć naraz całą płytę? Strasznie mi się laptop grzeje na takich stronach :(
Fengari - 2011-09-09, 18:26

Można. Klikasz w ten żółty napis Download i już. Idzie zzipowana całość.
lodgelady - 2011-09-09, 18:42

Dzięki!
lodgelady - 2011-09-09, 18:55

Sparrow i What Am I Doing Here - brak słów. Jesteście wspaniali.
Crazy - 2011-09-09, 20:02

:!: :!: jak fajnie, że to zrobiliście!!
lodgelady - 2011-09-09, 20:20

Wszystko bardziej mi się podoba w nowych wersjach i nie mam problemu z kanonicznością kasetową ;)

Co więcej, prawie wszystko jest lepsze od oryginałów (z wyjątkiem Tary)

Morell, więcej Morell! W ogóle świetnie się zgrywacie, słychać, że przy całym wysiłku i pracy to była dla Was pewnie wspaniała zabawa. I powtórzę się po raz setny, jestem pod ogromnym wrażeniem Waszej muzykalności. Fenomenalne!

Przy What Am I Doing Here miałam łzy w oczach. Gero, dla Ciebie szczególne podziękowania i <megalove>

Lodge - 2011-09-09, 20:41

na przykład w You Ain't Goin' Nowhere wszystkie gitary (oprócz nienajlepszego że tak pem basu) są otoKara

podziękowania dla Lodgelady :)

Szczepan - 2011-09-09, 21:16

Gero, to brzmi naprawdę świetnie. Bardzo się cieszę, że jest "Survival", warto na niego czekać ;)
A co do nieoficjalnego charakteru wydawnictwa, to na last.fm można znaleźć ślady jego publikacji.

Lodge - 2011-09-09, 21:25

ślady mogą być :)
Crazy - 2011-09-09, 21:35

lodgelady napisał/a:
nie mam problemu z kanonicznością kasetową

o ile słyszę (słucham właśnie :D ) - ja również nie! Przede wszystkim to nie ma dla mnie kanonicznych wersji kasetowych, bo te wersje nieustannie żyły w kolejnych wykonaniach manewrowych, z których każde było przecież inne. Pamiętacie na przykład (ci, co byli), jak cudnie brzmiały te pastoralne pieśni nad potokiem w dolinie Glen Coe?!
Oczywiście, że to nagranie brzmi zupełnie inaczej niż śpiewanie na żywo. Nikt nie drze ryja, nikt nie fałszuje, pewnie z drugiej strony nie ma tego "żywego" spontana. Po prostu - wersja studyjna. Brzmi naprawdę bardzo dobrze!
I fajnie też, że jest kilka innych, których nie było na starej kasecie. I tak bardzo pasują.

PS. A Sparrow jaki inny niż kiedyś! (chyba bliższy oryginałowi ze względu na szybszy, bardziej "countrowy" podkład, bo wokale takie jak zawsze). Powinienem był na to zagłosować w toptenie o kowerach!

Lodge - 2011-09-09, 21:57

Crazy napisał/a:


PS. A Sparrow jaki inny niż kiedyś! (chyba bliższy oryginałowi ze względu na szybszy, bardziej "countrowy" podkład, bo wokale takie jak zawsze).


zdecydowanie! zawsze wkurzał mnie ten rozlazły akompaniament z wersji kasetowej... teraz jest lepiej, choć potrzebowałem na to dwoch gitar, gdzie mi do Simona, który to wycioł na jednej - genialny gitarzysta akustyczny!

Cytat:
Powinienem był na to zagłosować w toptenie o kowerach!


zrobiłeś już wystarczająco dużo w tym toptenie, dziękuję! Tym bardziej dziękuję Lodgelady za jej kontrowersyjną dziesiątkę ;)

Fengari - 2011-09-12, 19:30

No, to wreszcie posłuchałam sobie. :)

Do tego wydawnictwa podeszłam z pewnym niepokojem. Bo co prawda nie znam samych, ścisłych, legendarnych, kanonicznych Pastures, ale od niedawna mam już naprawiony magnetofon i wreszcie zdążyłam się zapoznać z rozmaitymi kasetami 'okołopaszczersowymi'. I strasznie spodobało mi się to. Młode to jeszcze i zielone, dużo w tym niedoskonałości, ale jakaś totalna niebiańskość tkwi w tych nagraniach. Naprawdę, ta muzyka, przede wszystkim wokale nie mają w sobie ani krztyny ciężaru tego świata, tylko jakiś wiatr Stamtąd. To po prostu nie mogło być nagrywane na Poddaszu, tylko na jakiejś łące w Królestwie Niebieskim! (z całym szacunkiem dla Poddasza, które też jest trochę nie z tego świata. :) )
I właśnie tego się najbardziej bałam - że tego ducha nie da się odtworzyć. No i fakt, przeważnie nie dało się (z wyjątkiem pewnych chwilowych przebłysków) - no cóż, pewne rzeczy można zrobić tylko raz, tylko w jednym czasie...

Ale to nie znaczy, że jestem zawiedziona. Bynajmniej! :D Co prawda przyznaję, że na początku miałam problem, żeby się odnaleźć na tej płycie - przez kilka pierwszych kawałków trochę raziło mnie poczucie, że to dość przypadkowy i mało spójny zbiór piosenek z bardzo różnych bajek. Ale od 'In my World', które zresztą jako pierwsze szczególnie jakoś mi się spodobało, chwyciło i potem było już absolutnie super! Od tej pory nie mam już żadnych zastrzeżeń co do doboru kolejności utworów. A same wykonania - świetne! Chciałam sobie wynotować te kawałki, które najbardziej mi się spodobały, ale w pewnym momencie spasowałam, bo musiałabym wymienić prawie wszystkie. :) Może po większej ilości przesłuchań wyłoni mi się coś bardziej konkretnie. W każdym razie teraz słucham drugi raz i już pewne rzeczy inaczej odbieram.
Super brzmi Morella i cieszy mnie jej znaczny udział tu. :)
Całość bardzo poruszająca i nawet, jeśli duch tej reedycji jest inny, niż duch oryginału, to niewątpliwie po prostu JEST i czuć, słychać Wasze zaangażowanie i serce, które w to włożyliście! I chociaż Soundrops pozostaje dla mnie zespołem przede wszystkim autorskim, to jednak przekonałam się właśnie, że w porównaniu z tym albumem na autorskich płytach tego jednego nieraz brakuje - ducha zespołu jako całości.
No, generalnie brawo! :D

Fengari - 2011-09-20, 17:45

Im więcej słucham tej płyty, w tym większy zachwyt nad nią wpadam i ciągle ciężko mi wskazać faworyty, bo raz to mnie porywa bardziej, innym razem tamto, ale chyba zawsze największy ścisk w żołądku mam przy:

Play For Today
Needles and Pins
Sparrow
Poorboy
Survival


Lodge - 2011-09-23, 11:45

dla wszystkich, którym spodobały się nowe Pastures, nieznaczna EP-ka towarzysząca:

http://tweetmysong.com/um4g9mx



miłego soochania

Fengari - 2011-09-26, 16:41

Ta epka co prawda nie robi aż tak porywającego wrażenia na mnie, jak właściwa całość, ale bardzo przyjemna jest. Zdecydowanie najbardziej podoba mi się 'When I Get Home'.
I fajnie jest też usłyszeć Gera śpiewającego po niemiecku. :) Niemiecki to jest dla mnie w ogóle dość ciekawy język, jeśli chodzi o muzykę. Wydaje się być okropny i wybitnie niemelodyjny, tymczasem jakoś przeważnie bardzo lubię niemieckojęzyczne piosenki, fajnie mi brzmią.

Lodge - 2011-09-26, 19:19

koniecznie sprawdź oryginał na youtubie :) :!:
Fengari - 2011-09-27, 13:51

Sprawdziłam. :D

I chętnie posprawdzałabym też całą resztę paszczersowych oryginałów, ale przeważnie (no, powiedzmy sobie szczerze - prawie nigdy :oops: ) nie znam wykonawców, a szukanie po samych tytułach budzi moje obawy co do rezultatów...
Jakbyś kiedyś, w wolnej chwili moog podać oryginalnych wykonawców, byabym wdzięczna. :)

Lodge - 2011-09-27, 14:04

what am i doing here, in my world - moody blues
yesterday and today, survival - yes
poor boy (the greenwood) - electric light orchestra
how many birds - bee gees
you ain't goin' nowhere, lady friend, sha has a way, feel a whole lot better - the byrds
in hiding - genesis (w pierwszym składzie z a.phillipsem a bez collinsa)
crying song, the gold it's in the... - pink floyd
scarlet inside - clannad
tara - moya brennan
play for today, all cats are grey - the cure
haha said the clown - manfred mann
sparrow - simon&garfunkel
useless info - the move
it happens every time - tim buckley
terrapin - syd barrett
every night - mccartney
when i get home - beatles
see my friends, love me 'till the sun shines - kinks
buy for me the rain - nitty gritty dirt band
nobody needs to know - herman's hermits
solang man traume nach leben kann - munchener freiheit

Fengari - 2011-09-27, 14:25

Dzięki wielkie! :D
(Oj, dopiero teraz zauważyłam, że tam na pierwszej stronie sporo tego już jest :oops: )

Lodge - 2011-09-27, 14:26

no i oczywiście (nie tak wcale oczywiście bo i niestety zespó Smokie miał z tym hitego):
needles and pins - the searchers

Crazy - 2011-09-27, 14:48

posłuchałem dzisiaj i powiem, że bardzo piękne jest What Are You Doing Here. wzruszyło mnie...
Fengari - 2011-09-29, 20:30

Posłuchałam narazie początku tej listy oryginałów - tak do The Byrds włącznie. I póki co Soundropsy wyraźnie prowadzą. :D

A tak konkretnie - część piosenek ma zdumiewająco wiernie oddany klimat i ciężko mi porównywać obie wersje - właściwie mogłabym postawić znak równości między nimi.
A są to:
Yesterday and today
What Are You Doing Here (nawiasem mówiąc, zgadzam się z opinią Crazy'ego nt. tej piosenki)
In My World - jednak ma lepsze gitary w Soundropsach! :mrgreen:
Survival - też podobne sobie, ale dobrze, że Soundropsy obcięły dość nieznośny w oryginale początek. :) I wokal Morelli lepszy! :)
I'll Feel a Whole Lot Better - wiernie oddany klimat, w ale w oryginale końcówka słabsza, rozwleka się, a paszczers do końca ma jaja!

Są tu też piosenki, których wersje różnią się od siebie bardziej znacząco, jednak wciąż nie jest mi łatwo powiedzieć, które wolę, chociaż szala przechyla się raczej na stronę Soundropsów:
You Ain't Going Nowhere
She Has A Way - tu chyba oryginał ciekawszy, ale paszczers ogólnie przyjemniejszy i bardziej chwyta za serce :)

Ale są tu też piosenki, u których zdecydowanie wolę wersje paszczersowe:
Poor Boy
How Many Birds
Lady Friend - Oryginał wręcz ciężko wytrzymać! A paszczers całkiem przyjemny.

cdn jak posłucham reszty :)

Crazy - 2011-10-08, 13:02

More Pastorals From The Soundrops

Po euforii, w jaką wprowadziła mnie kaseta "Songs From The Pastures", całkiem niedługo dostałem suplement pod powyższym tytułem. Znowu piękna okładka z górskimi łąkami, znów urocza "książeczka" z wykorzystaniem kartki z kalendarza, znów dedykacja "to Crazy, Elsea with love" :)
Może na początek warto by jednak podać listę tego, co się tam znalazło:

1. Two of us (Beatles)
2. Marrakesh Express (Crosby Stills & Nash)
3. Cymbaline (Floyd)
4. The Fall of Gil-Galad (Soundrops ;) )
5. Point me at the sky (Floyd)
6. The Disturbance (Move)
7. Eternity Road (Moody)
8. Black Star (Radiohead)
9. Wear me down (Blur)
10. You don't have to cry (Crosby etc.)
11. Nights winter years (Blue Jays)

12. I can hear the grass grow (Move)
13. Look at me (Lennon)
14. If you're gone (Byrds)
15. Waterfall (ELO)
16. Green is the colour (Floyd)
17. Run to me (BGs)
18. English Sunset (Moody)
19. Time and word (Yes)
20. The very last day (Hollies)
21. Sunset Dreams (Clannad)

Ta druga kaseta nie wywołała już takiej euforii. Słuchając jej, do dziś mam wrażenie wtórności w stosunku do pierwszych paszczersów, które poraziły świeżością i entuzjazmem. A tu jest właściwie to samo, tylko już bez tej świeżości a chyba po prostu piosenki ogólnie słabsze. Może zresztą sam tytuł sugerował: MORE pastorals. Były te podstawowe, no to teraz jeszcze kilka. Już na następnej kasecie kowerowej, czyli "Songs From Ventricles and Thresholds" będzie słychać jakąś całkiem inną nutę. Jakby zmieniła się metoda twórcza, albo jakiś inny duch powiał.

A jednak tych More Pastoralsów słuchało mi się dobrze, a co ważniejsze: do dzisiaj słucha się ich bardzo dobrze! Za wtórnością przemawia nadal cała seria piosenek, o których niewiele mam do powiedzenia: ot, są i fajnie, poprawnie ale bez hura. Otwierający Bitelsi tacy są, i ten Marakesh też, choć fajnie buja. Lennon, Clannad, Blur, Hayward z Lodżem, drugi Crosby - w zasadzie nic mi z tego nie zostaje. Eternity Road i Black Star - to są dwa kowery, w których widać prostą zależność: utwór oryginalny jest super, to i kower dobry (Eternity), a smęt jak był, tak pozostał (Black Star :P ). Ale i te przeróbki nie wyróżniają się.

Ale jest i druga strona medalu. Przede wszystkim są tu dwa osiągnięcia przez duże SIĄ. Po pierwsze i najbardziej oczywiste - Very Last Day. Wow, to jest czad powalający, na pierwszych paszczersach by błyszczał, tutaj to nawet wali po oczach, a na każdych manewrach, gdy był śpiewany, podnosił ciśnienie. Po drugie (właściwie po pierwsze, bo na początku kasety) - Cymbaline. Jest to wspaniała wersja i mimo że cokolwiek niezwyciężona w kategorii "morella śpiewa w soundrops", to nie straciła nic ze swojego piękna, mi się podoba bardziej od oryginału. Drugi morellowy Pink FLoyd, czyli Green... jakoś nie ma tego czegoś. Ot ładne, ale czy ja wiem? A Cymbalina mnie przejmuje.

Co dalej? - są dwa bardzo dobre The Move'y. "When I was a little boy, my mother dropped me on my head" - jaki początek! Tryska energią, humorem i radością tworzenia muzyki. Z kolei I Can Hear the Grass Grow ma taką fajną nutkę melancholii i tęsknoty. I podobnie jedyny w zestawie kawałek Byrds When You're Gone (chyba jedyny, gdzie wystąpił Otokar? tak mówi okładka), bardzo ładne.
Super jest oczywiście English Sunset, nie bez powodu jeden ze znaków rozpoznawczych kowerujących Soundropsów i świetny dowód na to, jak można odnaleźć doskonałą kompozycję w beznadziejnie zrobionym kawałku.

Moody Blues to wtedy był most-hated band Moreli, która na pewno odmówiła uczestniczenia w nagrywaniu "tych smętów", ale jest też jeden z jej most-loved zespołów, mianowicie ponownie Yes. Po udanym Survivalu i Yesterday and today, którego przepraszam, ale nie mogę słuchać :( , tym razem pojawia się Yes-cover dla mnie najlepszy ze wszystkich! - Time and Word. Bardzo bardzo piękne.

I jeszcze jest świetne Bee-Geesowskie Run To Me, a także dwa utwory, które wydają się nie do końca udane, ale jednak jest w nich coś, co sprawia, że słyszę w nich więcej, niż w tych, co na nie na początku narzeknąłem: Point Me at the Sky oraz Waterfall z repertuaru ELO. Bo one niby coś tam rzężą z lekka, jakby nie wszystkie elementy do siebie pasowały... ale mają iskrę!

I tak to pół na pół z tą iskrą w More Pastoralsach. W poszukiwaniu iskry wolę sobie włączyć pierwsze Pastures albo trzecie Ventricles (choć Very Last Day to sypie iskrami pożarowo wręcz!!). Natomiast w poszukiwaniu kojących i miło kojarzących się dźwięków, to czasem wolę nawet właśnie to "more".

Często ostatnio sięgam na bok tej wysokiej półeczki z kasetami, który zarezerwowany jest dla Soundropsów z okładkami z kalendarza :)

Lodge - 2011-10-08, 14:13

hehe, to teraz powinniśmy nagrać wersję mp3 :)


tak szybko się jednak nie da :(


wracając do tamtej kasety... popełniłem na niej dość znamienny błąd... nagrywając ją - jesienią 2005 - miałem w głowie głównie pełne entuzjazmu recenzje poprzedniej by Crazy & Kacper... i na tej fali myślałem sobie: "o, jak tamte im się spodobały, to dopiero teraz im pokażę!" a tymczasem nagrywając cokolwiek, nawet tak nieważne rzeczy jak kasety z paszczersami trzeba jednak patrzeć przede wszystkim we własną duszę... nie dlatego, że jest lepsza od Crazy'ego i Kacpra, tylko dlatego, że w niej odbijają się jakieś pozostawione w niej przed wiekami rzeczywistości niebiańskie... (stąd też moja nieufność do wszelkiego rodzaju pastiszów i parodii, również moich własnych - bo ten punkt odniesienia jest w nich jakby automatycznie z drugiej ręki...)

równocześnie jednak zaczynała się w środku następna historia, która miała zresztą napsuć dużo forumowej krwi (muszę wracać do Poznania :oops: ) i jeden czy dwa utwory są wyraźnie o tym (czyli stanowią prequel do Ventricles) i jak dla mnie wyraźnie się odróżniają, ale nie będę zdradzał które to

o Cymbaline i Very Last Day nie mówię, bo to były odrzuty z pierwszych Pastures (numer z otoKarem zresztą również, a Waterfall to już zupełnie wczesny, jeszcze z 2004), które odratowałem przez jakieś dograne wokale (w oryginale coś tam było nieczysto czy nawet ja słyszałem, że nie stroi, czy coś..) - to że Crazy je tak łatwo wyłuskał jest dobrym dowodem na poparcie mojej tezy powyżej, bo z perspektywy lat najcenniejsze jest przy tym "debiucie pastures" to, ze wtedy wyśpiewaliśmy dokładnie to co nam w duszach grao...

no i oczywiście trzeba dodać to o czym już wspominałem na UT - w pierwszym rzucie poszły najbardziej oczywiste dla nas numery i miałem też największy wybór już skończonych numerów do odsiewu, później było już raczej jeden do jednego...

oczywiście produkcyjnie jest lepiej niż na pierwszej {no i o wiele lepiej generalnie soundropsi stroją} i cieszę się, że to doceniła Laska (wskazała na numer Wear Me Down ("brzmi profesjonalnie"), to prawda - ale poza produkcją tam nic nie ma...)

ja jeszcze lubię Ekspres Marakesz - rzadko w nagraniach Soundrops jest taki płynny flow (albo flowing pływ)

bardzo dziękuję za przywołanie tej kasety (nawet nie wiem u kogo teraz jest oryginał) i mam nadzieję na recenzje kolejnych (uśmiecham się do Crazy'ego)

bez kozery piszę o tych nagraniach, bo jawią mi się jakby to ktoś inny zrobił - to jest świetne w upływie czasu, że głupio byłoby zarówno się z tego chlubić jak i za bardzo wstydzić, było minęło, coś tam zostało, fajnie

u mnie na dziś, z tego co pamiętam
Pastures ***
More ** i 1/2
Ventricles ****
Plains *** i 1/2
Daybreak ** i 1/4

i jeszcze ciekawostka - z sesji do tego projektu pamiętam najwięcej niedokończeń, konkretnie dwa: najpierw The Tourist Radiohead a potem '39 Queen: oba nieukończone z powodów kłótni (przy okazji tego drugiego skończyło się płączem i jednego i drugiego...)

Crazy - 2011-10-15, 22:25

Lodge napisał/a:
płączem i jednego i drugiego...

oo, przy 39? paczcie, a to teraz taka ukochana piosenka dzieci naszych. wiele razy zresztą śpiewana przy okazji różnych manewrów, pamiętam nawet jak bodajże Monika stwierdziła, że właśnie przez jakieś manewrowe wykonania polubiła ten numer, który generalnie do jej ulubionych nie należy :)

Gero, dużo jest w tym, co piszesz - produkowanie na zamówienie oczywiście nie wpływa najlepiej na efekt, nawet jeżeli nie jest to stricte "zamówienie", tylko próba schlebienia gustom. A jednak z drugiej strony... wydaje mi się, że przy wszelkiego rodzaju graniu "na żywo" ta zależność zmienia oblicze - kiedy grasz na żywo, to odpowiadanie na potrzeby publiczności wpływa właśnie bardzo pozytywnie na całość. Nie nazwalibyśmy tego wtedy schlebianiem (co się źle kojarzy), lecz na przykład "niezwykłym przepływem energii między sceną a publicznością" ;) W każdym razie czasem granie na zasadzie "tamto im się podobało, to to tym bardziej zażre" może w niektórych okolicznościach wcale nie być złe.

A poniekąd te paszczersy to takie "na żywo ale w studio". Nawet zdecydowanie. Taki jest charakter tych nagrań, począwszy od brzmienia - spontanicznego, ale mocno niedorobionego, poprzez specyficzny rodzaj dynamiki i energii, aż po tradycje wykonywania tych piosenek.

Suma sumarum stwierdzam, że ten More to całkiem fajny naprawdę!


PS. Chciałem zgadywać, które to dwie piosenki pochodzą już duchowo z Ventriclesów i miałem w pierwszej chwili pisać, że oczywiście Last Thing On My Mind, kiedy sobie uświadomiłem, że to właśnie JEST perełka samych Ventriclesów... to chyba na razie nie wiem!

Fengari - 2011-10-17, 18:53

Lodge napisał/a:
nawet nie wiem u kogo teraz jest oryginał

U mnie jest. :)

Zgadzam się z Crazym, że Cymbaline jest super i w ogóle to jeden z najlepszych kawałków na tej kasecie i zdecydowanie najlepszy na stronie A. A poza tym na tej stronie inne moje ulubione to Black Star, You Don't Have To Cry i Nights Winters Years.
Natomiast strona B w ogóle zdecydowanie jest wg mnie lepsza, ja tu słyszę wyraźnie serce i duszę we wszystkich piosenkach i właściwie jak bym miała przy wymienianiu utworów kierować się takim samym stopniem 'podobania się' jak przy pierwszej stronie, to chyba musiałabym wymienić wszystkie, więc powiem tylko, że największe wrażenie na mnie robi i najbardziej porusza mnie tu Look At Me!

Crazy - 2011-10-18, 20:25

Ojej, ten solo Lennon. Zasadniczo trudno mi się tego słucha, choć może na plus piosence tej akurat należy policzyć, że dobrze ją pamiętam, choć wcale jej chętnie nie słucham. Coś tam jest w melodii, a może w wykonaniu?
Fengari - 2011-10-18, 20:52

Tak coś czułam, że Ty pewnie nie przepadasz za tą piosenką - dla Ciebie pewnie zbyt smętno - przynudzająca, nie? ;) Ale ja tam lubię takie rzeczy. :)
Dla mnie tu jest coś w melodii, owszem, ale przede wszystkim w wykonaniu! W oryginale słyszę zaledwie potencjał w melodii, ale dopiero w wykonaniu Soundropsów mnie to naprawdę rusza. Nie wiem, czy to co napiszę, nie wywoła fali oburzenia ;) , ale wokal Lennona w tej piosence wręcz mnie wkurza. A przy paszczersowej wersji mam wręcz dreszcze i odlot! Pięknie!

Crazy - 2011-10-19, 07:47

Wokal Lennona po 1970 roku ZAWSZE mnie wkurza. Dla mnie on śpiewa jak obojnak. Z dwojga złego (uznawanego za wspaniałe) to już znacznie wolę łkanie tego jęczyduszy z Radiohead :)
Crazy - 2011-11-06, 13:24

Songs From Ventricles and Thresholds

1. A girl with no name (Byrds)
2. Yard of blonde girls (Jeff Buckley)
3. Could it be I'm in love with you? (Bee Gees)
4. This Morning (Blue Jays)
5. One white duck (Jethro Tull)
8. Go your own way (Fleetwood Mac)
9. I had to fall in love (Moody Blues)
10. What is life? (Harrison)
11. The last thing on my mind (Move)

12. Here without you (Byrds)
15. Helplessly hoping (Crosby Still and Nash)
16. Grief in my soul (Tim Buckley)
17. Lonely days (Bee Gees)
18. Mellow song (Blur)
19. Fill my eyes (Cat Stevens)
22. It's no use (Byrds)
23. I can't let go (Hollies)
24. The day we meet again (Moody Blues)


Przy okazji recenzowania "More..." napisałem:
Cytat:
na następnej kasecie kowerowej, czyli "Songs From Ventricles and Thresholds" będzie słychać jakąś całkiem inną nutę


Oj tak! Tak! Sprzężenia, szumy i migotania przedsionków. Ekspresja wokalna wyraźnie bardziej z trzewi niż ze strun głosowych. Jeżeli pierwsze Paszczersy wyrażały czystą radość grania muzyki, a drugie były po prostu ładne, to pozwolę sobie powiedzieć, że na Ventricles dochodzi do głosu ból istnienia.

Na początku nie do końca chciałem zaakceptować taką dziwność - chciałem żeby Soundrops po prostu ładnie grało. No i niby dalej grało; ale jest inaczej. To już nie eleganckie dźwięki i śpiewy z łagodnych łąk, które koją duszę i cieszą serce - to ciasne przedsionki i przykurzone progi, gdzie nie wiadomo, co się wydarzy. Dziś jest to chyba moja ulubiona płyta Soundrops w ogóle. Paradoksalnie, mimo że podobno zrodzona w bardzo konkretnych okolicznościach osobistych, okazuje się uniwersalna i ponadczasowa, a duszne struny, na których gra, trafiają w samo sedno mojej duszy również.

Jest tu kilka bezwzględnych highlightów, filarów, na których opiera się całość - punktów programu, na które za każdym razem niecierpliwie czekam:

Najpierw xesowe This morning, które potrafi zaprzeć dech w piersiach, nic a nic nie dziwi mnie pozycja tej piosenki na liście kowerów u Karoliny. Z oryginału została wzięta wybitna wręcz kompozycja, której walory zostały następnie uwypuklone, dzięki oszczędności aranżacji (w oryginale boleśnie patetycznej). Pozostał wprawdzie równie wstrząsająco patetyczny tekst, ale tym się w ogóle nie będziemy przejmować :) Każdy z trzech elementów piosenki sprawdza się tu na pięć gwiazdek: cicha zwrotka, podniosłe "long is the road..." i dynamiczny refren, który wręcz wgniata mię w krzesło.

Potem, na zakończenie strony A, The last thing on my mind, dla mnie utwór będący samym sercem całej płyty. Żaden inny nie oddaje tak doskonale całości emocji zawartych w tym materiale, jest to dla mnie utwór kompletny; również pod względem formalnym - w porównaniu do klasycznych paszczersów idzie o wiele dalej w poszukiwaniach, przy czym zachowuje i zalety klasyka (piękne brzmienie, dbałość o melodię), i odkrywa nowe tereny, rozbudowując formę i okraszając ją sprzęgającymi się dźwiękami, tak charakterystycznymi dla Ventricles.

Wreszcie trójeczka piosenek Helplessly hoping/ Grief in my soul/ Lonely days - zawsze na to czekam! :D Helplessly hoping jest piękne i uwielbiam nawet brzmienie samego tytułu :) , timbuckleyowe got ten thousand troubles and million woes! jest po prostu zakurwiste, że tak sobie pozwolę to określić :D Ten galopujący kowboj z zaczerwienioną z przejęcia gębą - coś pięknego! I Lonely days - nie ma co się powtarzać, absolutny manewrowy evergreen, a tu jeszcze wyjątkowo udane wykonanie, Morella aktywnie uczestnicząca (nieczęste to już było wtedy) i nieoczekiwanie (a jak subtelnie!) wyciągnięty z pokrowca flecik (czyżby różowy?).


To są highlighty - a co dalej? Sęk w tym, że na tej płycie niemal nie ma wypełniaczy!
Są utwory, które stanowią (tak to nazwę) dominantę stylistyczną, takie, że jak myślę "ventricles", to słyszę:
- zgrzytający Yard of blonde girls
- albo krążący po wysokich orbitach dźwiękowych Go your own way
- albo rozedrgane dźwięki It's no use Byrdsów (ech ta gitara na początku) czy koweru solowego Harrisona

a kiedy myślę "thresholds", to mam w głowie
- melancholijnego White ducka
- smutnego Xesa z I had to fall in love (zresztą kończący Day we meet... z niczym nie gorszy! spiętrzenia emocji są tam miejscami niesamowite)
- albo wzruszających Byrdsów w it's so hard being here without you.

Jest też kilka piosenek, które mogłyby być uznane za wypełniacze o tyle, że nie mają właśnie tak wyraźnego charakteru i po wysłuchaniu całości trochę o nich zapominam. Ale co? - beegeesowe Could it be I'm in love with you jest przecież superekstra :D ono chyba najbardziej z całych Ventriklów przypomina styl klasycznych Paszczersów, po prostu hura i jedziemy!, przez co stoi jakby z boku całości.
Otwierający Byrds na pewno mniej mi się wyróżnia od pozostałych dwóch (np. teraz nie mogę sobie przypomnieć, jak leci ;) ), ale bardzo mi się podoba i zawsze namawia do słuchania, co będzie dalej. I can't let go Holliesów - no dobra, to może być wypełniacz. Ale też mi się podoba.
Jedynym nieco słabszym punktem programu są dla mnie występujące po sobie (a niestety tuż po wymienionej na samej górze ulubionej trójeczce) Mellow song Blurów i Cat Stevens. Mellow song cierpi na jednostajność, a Cat Stevens na pewną nijakość, nie znam zresztą oryginału i nie wiem, z czego się ta nijakość bierze... ale to są dwie piosenki na mały minusik do pięciu gwiazdek :)

Jestem wielkim fanem Songs from vetricles and thresholds i jestem bardzo otwarty na rozszerzenie fanostwa dla wszystkich, którzy by chcieli dołączyć, ale nigdy nie słyszeli ;-)

Fengari - 2011-11-07, 19:06

Świetny post, Crazy! I aż pod jego wpływem pobiegłam posłuchać tej kasety, żywiąc najgłębsze przekonanie, że ją mam, choć zdziwiło mnie to co piszesz, o bólu istnienia, bo nie kojarzę takiego z żadnych około-paszczersów znanych mi. No, ale właśnie przekonałam się, że nie mam jej niestety, co wyjaśnia sprawę. :(

Ale skoro jesteś otwarty na rozszerzenie fanostwa tych, co nie słyszeli, to chętnie skorzystam i pożyczę przy jakiejś okazji, jeśli można! :)

Witt - 2011-11-07, 21:03

Mi się ten materiał mocno egzystencjalistycznie kojarzy... ;)
Lodge - 2011-11-07, 22:41

hehe, pamiętam że na początku Crazy'emu ta kaseta się W OGÓLE nie podobała, a The Last Thing On My Mind w szczególe (dopiero jak ją raz zaśpiewałem w Krasnem, to powiedział, że nawet może coś w nim jest, bo na kasecie to tam wokal niknie :) )

dla mnie sercem tego wydawnictwa jest numer Go Your Own Way i jak sobie przypomnę o Thresholds & Ventricles to wpierw myślę o tym numerze, pamiętam jak go nagrywaliśmy z Siorą, taki chory zapłon...

ależ byłem wtedy chory na serce ;) ale warto było - myślę dziś, gdy to już się skończyło :)

* * *

w ogóle nagrywanie tego albumu zaczęło się dla mnie gdy pierwszego dnia ferii poszedłem na dłuugi spacer białymi ścieżkami niby nad Wartą, ale bardzo odbiegając od brzegu - w sumie nigdy już tam później nie byłem w tym miejscu, całość miałem już rozpisaną, ale może nabrałem sił

kaseta nie zaczyna się od Byrds, tylko od E E E, które wzięło się od jakiejś wymiany czatowej (Iza miała w niej udział) - zainspirował mnie, dość podobny jesli chodzi o ciężar gatunkowy album Lennona Plastic Ono Band, na którym jest tylko jeden żart, dość ciężki zresztą (wybuch wielkiego fajerweru pod koniec numeru Remember)

numer Byrds właściwie ujął cały album w pigułce - co też było jakimś podświadomym sygnałem: ta lapidarna piosenka jak najbardziej wystarczyłaby, jeśli coś jest dalej to tylko babranie się

już numer Jeffa Buckleya dał mi pewnego rodzaju chore spełnienie - zaciągnąłem do płyty plastikowy efekt na którym pisao SUPER FUZZ (należał do Pawła) - wystarczyło go podłączyć i generował odważne piski, trzeba było je tylko nieco skanalizować i było nawet jak Brylu, którego sprzężynki wtedy mocno promował odwiedzający nas Boski

ten sam efekt wyleciał ze sceny przy moim debiucie w zespole Budzego (Frantz mnie pogonił i pożyczył swoją podłoge), potem w BOKu nie było Frantza i musiałem na tym grać i wszyscy się śmiali (efekty w Misiach puszystych) - jednak tu na taśmie sprawdził się świetnie

w tym numerze jest jeszcze jakaś karkołomna harmonia na streets where Lala played (pewnie że Lala a nie Lola, wiadomo, czat), bardzo znamienna, bo nie wiadomo czy to geniusz, czy szaleńcze mary - wyszło oczywiście przypadkiem

w You Can Go Your Own Way pamiętam, że kłóciliśmy się z Siorą kto zaśpiewa te dopowiedzi w refrenie...

w Lonely Days coś się nie udało, więc trzeba było zrobic sklejenie - Siora mówi, daj tu na złączu jakiś noise, więc powiedzałem noise noise - dziwiła się, że nie pojołem, hehe

w Mellow Song dodałem jakieś fleciki w postprodukcji, ale nie jestem pewien czy słychać

Grief In My Soul rzeczywiście nagrałem w kiblu, bo stamtąd najmniej było słychać jak drę ryja, a to tonacja ponad moje skale teoretycznie

dla mnie jednak I Can't Let Go jest jednym z tych ważniejszych numerów - you do something strange to me, baby - jakie to pięknie łamiące się w środku (w oryginale)

The Day We Meet Again cudownie się ułożył w tych nakładkach, anioły jakby pomogły w miksie, bo przecież miksy robiły się same, ciekawe, że gdy to nagrywałem na kompie i miałem pełną kontrolę nad ścieżkami to to nie wyszło...

po pierwszym dniu nagrań nie mogłem się powstrzymać i opowiadałem na czacie - pamiętam jak pisałem Kajowi, że nagrałem jeden numer i potem do niego tańczyłem (Bee Gees) i z dumą opowiadałem Kacprowi o Jeffro Tull...

po zakończeniu pracy był ten słodki dylemat czy wysłać, oczywiście tak naprawdę nie miałem wątpliwości, taki ze mnie egoista

mimo wszystko miałem poczucie, że wzniosłem się przy tamtej okazji na jakieś - dość chore - wyżyny oczywiście w odpowiednich proporcjach tej całej mojej amatorki, ale są to emocje nie do otworzenia, nawet nie będę próbował robić wersji mptrójkowej, bo co - udawać, że ma się przebitą klatę?

może dob, że tamto miejsce pobytu zostało uwiecznione, bo wracać w tamte rejony mi się nie uśmiecha cha cha

E E E!

Crazy - 2011-11-08, 07:50

Lodge napisał/a:
może dob, że tamto miejsce pobytu zostało uwiecznione, bo wracać w tamte rejony mi się nie uśmiecha

pewnie, a czy nie taki jest w ogóle sens sztuki??? uzewnętrznić w postaci dzieła coś, co się ma w sobie, żeby i w jakiś sposób od tego się uwolnić? a przy okazji dać do tego dostęp innym i móc się podzielić.
Hej, to trochę jak z pierścieniami tolkienowskimi! Elfy przelały w swoje błyskotki część swojej potęgi i mądrości i dzięki temu one mogły potęgować - ale też dzięki temu stanęły jakby "na zewnątrz" ich samych. W przypadku pierścieni po to, żeby móc obficiej korzystać ze swoich mocy, w przypadku ventrikolsów może po to, żeby uwiecznić "tamto miejsce pobytu", a jednocześnie móc do niego nie wracać... ale mechanizm wydaje mi się taki sam :)

Pewnie, że na początku mi się niezbyt podobało! Tak, jak pisałem - chciałem żeby było ładnie i klasycznie, kasety "from the pastures" uważam za takie "live from the studio" z poddasznych manewrów - w sensie, że niby nagrywane parastudyjnie, miksy, nakładki, wiadomo, ale atmosfera jak z LIVE (MAQ powinien ich posłuchać, słuchał?). I trzeba było czasu, żeby się przestawić, że soundropsowe kasety mogą mieć też coś całkiem innego do zaoferowania.

Dzięki za insight, jak zwykle zwracamy uwagę na trochę inne momenty, ale to jest tym ciekawsze. Noise, noise! bardzo lubię ten moment :D

Witt - 2011-11-08, 15:14

Lodge napisał/a:
E E E, które wzięło się od jakiejś wymiany czatowej


Dodajmy, z kronikarskiego obowiązku, że po "e e e" jest DŹWIĘK SPUSZCZANIA WODY W KIBLU.

Fengari - 2011-11-12, 21:48

Przypomniało mi się, że miałam dokączyć porównania oryginałów z mp3-kowymi paszczersami. No to kączę: :)

In Hiding - zaczyna się bardzo podobnie, ale potem różnice wychodzą na światło dzienne i instrumentalnie szala przechyla się na korzyść Genesis - mam słabość do skrzypiec i nic na to nie poradzę, choć mellotron w Soundropsach wiele wynagradza. Gdybyście zamiast sampli mieli mellotronistę i mogli zagrać ten motyw, pewnie wynagrodziłby mi wszystko. :) Za to wokal w oryginale robi się jakiś dziwny, bez wyrazu i emocji i zaczyna nużyć, a ta przypadłość Soundropsom nie grozi - i pod tym względem cover wygrywa o całe długości!

Crying Song - trudna sprawa, bo tu mamy tak zmyślnie połączone dwie piosenki w jedną, że nie sposób tego zauważyć. :) Ale jeśli chodzi o samo Crying song to nie umiem powiedzieć, co wolę. Stawiam znak równości. :) Natomiast oryginalne Scarlet Inside, zwłaszcza w wartwie wokalnej, ma jednak więcej subtelnej magii w sobie. Za to pojawiają się tam wstawki instrumentalne, które mnie nieco irytują, a nie ma ich na szczęście w Soundropsach.

The Gold It's In The... jakoś w ogóle nie podoba mi się ten kawałek, męczy mnie on. W obu wersjach chyba tak samo, znów postawię więc znak równości. Choć, co ciekawe, kiedy słuchałam tego wraz z całością paszczersów, nie zauważyłam tego męczenia, gładko dawał się przełknąć wraz ze świetną resztą, dopiero słuchając go na osobności, bez kontekstu, dotarło do mnie, że on jest taki... eeee... ;)

Tara - tej piosenki jestem w stanie słuchać tylko w wersji soundropsowej! Ale tu dochodzi do głosu mój generalny problem z twórczością Moyi, która jest, owszem, bardzo piękna, ale jednocześnie rozstraja mnie. Słuchając jej czuję się tak, jakby mi ktoś plątał jakieś cieniutkie struny w duszy na bardzo subtelnym poziomie, wywołując w ten sposób totalną wewnętrzną dysharmonię. W Soundropsach absolutnie nic z tego nie ma i bardzo dobrze!

Play For Today - oryginał instrumentalnie straszny, wokal tylko dobry. Za to soundropsowa wesja - rewelacja! Zagrane pięknie. Interpretacja zupełnie odmienna, w oryginale kryje się mnóstwo bólu, a cover to taki niebiański kawałek. Może i Gero starał się oddać emocje oryginalnego wokalisty, ale ja w jego krzyku słyszę przede wszystkim nadzieję i walkę, ból dostrzegłam dopiero po porównaniu z oryginałem.

All Cats Are Grey - oryginał intrygujący i tajemniczy. I już chciałam go okrzyknąć lepszym od covera. Ale... wtedy posłuchałam wersji soundropsowej w oderwaniu od reszty i dopiero wtedy doceniłam jej piękno i czar! Przy czym jest zupełnie inna niż oryginał i ostatecznie nie mam pojęcia, co wolę...

Ha Ha Said the Clown - jakie to radosne w oryginale! Soundropsowa wersja jednak coś traci... a tymczasem piosenka ma w sobie potencjał, który Soundropsy wiem, że mogłyby wykorzystać lepiej. Więc prowadzi oryginał, choć tam pojawiają się irytujące momenty w wokalu (rzadkie na szczęście).

Sparrow - Soundropsy! W oryginale z jednej strony, owszem, niedoścignione, mistrzowskie harmonie Simona & Garfunkla, ale z drugiej strony w tej piosence ich (któregoś z nich?) barwa głosu skręca czasem w rejony, których bardzo nie lubię. W Soundropsach tego problemu nigdy nie było, nie ma i pewnie nie będzie! A poza tym soundropsowe harmonie, nawet jeśli nie tak doskonałe, to jednak i tak wciąż piękne, a mnie tu poruszają nawet bardziej. A instrumentalnie cover jednoznacznie na plus.

Useless Information - podobne, ale Soundropsowe lepiej wchodzi i przyjemniej brzmi. I fajne wejścia Morelki! :)

It Happens Every Time - Tu jednak wolę oryginał. Lepszy instrumentalnie, w jakimś sensie wokalnie też, choć wolę głos Gera. No i porusza mnie dużo bardziej, a soundropsowa wersja męczy trochę (ale znów - w odosobnieniu, bo z całością paszczersów łykam!).

Terrapin - eee... to jest na pewno ta sama piosenka? ;) Oryginał w niczym nie przypomina covera!
Soundropsowa wersja o wiele żywsza, co w pierwszej chwili może budzić lekki żal za nastrojowością oryginału, ale na krótko. Cover jest znacznie lepszy i ciekawszy i w ogóle fajniejszy, no i bardzo dobrze, żeście to skrócili i to radykalnie! Oryginał przede wszyskim jest za długi, nic się w nim nie dzieje, tylko trwa i trwa i nudzi w końcu śmiertelnie.

Every Night - trudna sprawa... cover świetny, ale oryginał chyba jednak jeszcze trochę lepszy...czystszy i wyrazistszy. (z Soundropsów wolę wersję albumową)

When I Get Home - Soundropsy poruszają mnie bardziej, właściwie to dużo bardziej! :) I bardzo dobrze zrobiło tej piosence przyspieszenie tempa!

See My Friends - o rany, jaki miałczący wokal w oryginale i w ogóle flegmatyczne to, aż się odechciewa... Soundropsy o całe niebo lepsze!

Love Me 'till The Sun Shines - oryginał zmęczył mnie, Soundropsy znów lepsze.

Buy For Me The Rain - tu jednak oryginał. Soundropsowa wersja to taka 'moja' 'typowa sześćdziesiona', która ani mnie grzeje ani ziębi i donikąd nie prowadzi. Oryginał przez swoją bogatszą aranżację ma w sobie jednak coś więcej.

Nobody Needs To Know - W pierwszej chwili, jak usłyszałam oryginał, aż się uśmiechnęłam, tak bardzo Gerowy jest tam wokal w refrenie. :) I w refrenie postawiłabym znak równości między obiema wersjami. Natomiast w zwrotkach w oryginale wokal robi się bardziej poruszający i w ogóle wszystko jakieś subtelniejsze, więc znowu oryginał wygrywa, choć w sumie nie jakoś znacznie.

Solang Man Traume Nach Leben Kann - jak słucham tej piosenki, to pierwsze, co mi się rzuca w uszy to jednak ten niemiecki i trochę trudno skupić mi się na czymś innym, hehe... Porównanie z oryginałem jest tu też o tyle trudne, że na jutubie widzę chyba tylko wersje live, więc nie wiem, co tu wziąć za wzór. Ale o, teraz kliknęłam se w taką:
http://www.youtube.com/wa...feature=related
i chyba też wolę ją od covera, bo więcej się dzieje i więcej wyrazu ma.

Jak widać, mimo, że tym razem oryginałom zdarza się czasem wychodzić na prowadzenie, to generalnie znów zdecydowanie wygrywają Soundropsy! :)

Fengari - 2011-11-21, 23:12

Songs From The Daybreak

Crazy i Gero przy Ventriclach sporo pisali o emocjach i stanie ducha, co kazało mi zwrócić na nie większą uwagę niż dotychczas. Nie wiem, w jakim stanie ducha nagrywana była ta kaseta, wsłuchując się w nią słyszę wiele napięć i drżeń serca, a jednak odbiór całości, wrażenie, które pozostaje w pamięci, to jednak cały czas ta niebiańskość, nieziemskość, którą słyszę we wszystkich znanych mi paszczersach kasetowych. Jeśli jakiekolwiek troski stoją za tymi nagraniami, zostały przemienione w piękno i oddalone hen, na zawsze!

Bardzo lubię tego paszczersa, ale nie czuję się na siłach rozpisywać o każdej piosence, więc powiem tylko krótko co mi się tu najbardziej podoba:
Somedays :!: - aaaa, wymiękam!!! Przenika mnie na wskroś!
Oh, you can - piękne, a to wołanie 'love me' zdaje się dobiegać nie z tego świata! Ale to jest cover, czy kawałek Soundropsów?
A Simple Game - bardzo porywający numer!

Hehe, tak na marginesie, teraz słucham Songs From The Forest, a konkretnie Angela Angelina i tu właśnie przyuważyłam taki riff, który by się nadawał do wątku o cytatach (a nawet autocytatach), ale narazie nie mogę go tam wrzucić, jeszcze nie! :D ;)

Lodge - 2011-11-22, 00:31

Oh You Can to numer jak najbardziej Soundropsów :)
Crazy - 2011-11-22, 22:32

daybreak... chyba to mam, ale jakoś nie kojarzę, muszę przyznać.

słuchałem za to ostatnio Plains (facing the hills), które są miejscami bardzo fajne, chociaż wyraźnie słychać już, że to schyłkowy okres paszczersów. ale do recenzji jeszcze nie dojrzało!

Crazy - 2012-05-26, 05:45

O, ale może niebawem dojrzeje :)

Tyle tam ładnych piosenek, Beautiful Daughter, Message to Mary, nowojorski chłopiec, Can't Tell The Bottom From The Top... a jeszcze przede mną za parę chwil John Riley oczywiście! No i Suita, i Flowers in the Rain!

Warto by coś napisać!

Lodge - 2012-05-26, 08:15

a tymczasem myślę, że zbliża się:



(okładka by Monika, Pet & Morelka)

cztery utwy już są :)

Lodge - 2012-07-30, 22:28

More Pastorals From The Soundrops:

http://tweetmysong.com/i5pwi3n

Fengari - 2012-07-31, 16:21

No i pięknie! Brawo!

A nieufnie podchodziłam do tego wydawnictwa... Najpierw, jak się okazało, że Morelki nie będzie. No jak to, paszczersy bez Morell???! Najlepsze momenty na paszczersach to tam, gdzie Morelka jest!
A potem jeszcze pojawił się ten link do Dial My Number, który w ogóle mi się nie podobał. Nie z powodu zwalniających gitar, bo to coś, czego nawet nie byłam w stanie wyłowić, tylko z powodu irytującej melodyjki z serii tych, których niecierpię (co akurat jest pewnie winą oryginału), i z powodu braku tych emocji, ducha i zabiegów aranżacyjnych, za które kocham paszczersy i które unoszą je nad ziemią. Zaczęłam obawiać się, że może Gero w ogóle w złym momencie wziął się za nagrywanie i w stanie ducha niezbyt płodnym. ;)

Ale na szczęście myliłam się. :) A Dial My Number do zestawu też na szczęście nie weszło. ;)
Co do Morell, to szkoda, że jej nie ma, z nią byłoby jeszcze lepiej, ale chłopaki sami też świetnie dali radę! Momenty są, uniesienia są, duch jest, świetne nowe brzmieniowe rozwiązania też.
Na początek znajomości z płytą najbardziej w uszy rzucają się:
After You Came - czad, moc! :D
Dream On - tak piękny i pełen uczuć, że to aż boli... (co za instrument tu się pojawia? Rewella! To tylko jakiś efekt gitarowy, czy coś innego?)
Let Us Cling Together - cudna kontynuacja tego piękna... i też super brzmienia gitary? nie gitary?
(o Look At Me nie wspominam, bo go już znam i już wcześniej zdążyłam pokochać, choć chyba pierwotna wersja ciut lepsza była)
Ale i dużo innych świetnych momentów jest!

No i oczywiście, czy można prosić o listę oryginalnych wykonawców? (tym razem chyba nie wygłupiam się z tą prośbą, skoro piosenki są inne, niż na kasecie, i chyba nigdzie już takiej listy nie ma?)

Lodge - 2012-07-31, 17:02

Fengari napisał/a:
Dream On (co za instrument tu się pojawia? Rewella! To tylko jakiś efekt gitarowy, czy coś innego?)

Let Us Cling Together - cudna kontynuacja tego piękna... i też super brzmienia gitary? nie gitary?


jak najbardziej tylko gitara + efekt Boss DS 1, czyli ten co zwykle

:)

Piece of My Heart, Street Cafe - John Lodge
Charlie and Fred , Water on the Brain _ the Hollies
After You Came, English Sunset - The Moody Blues
The Girl Outside - The Move
Let Us Cling Together - Queen
Dream On - Maire Brennan
Look at Me - John Lennon
Dark Globe - Syd Barrett
It's Great - Freddie and The Dreamers
Master Llewellyn - Dave Dee, Dozy, Beaky, Mick and Tich
Dial My Number - Herman's Hermits
To Love SOmebody - The Bee Gees
New Life - Depeche Mode
oraz
Candle Burns - tajemniczy utwór znaleziony w koszu firmy Apple, przypisuje się go Beatlesom (BTW. nagrałem go głównie dlatego, że pojawił się jako wzmianka w piosence The Other Side)

Witt - 2012-07-31, 17:10

Miali być Drinkersi :D .
Lodge - 2012-07-31, 17:12

następnym razem!

(jeszcze mam nadzieję pożyć i niejedny paszczers wydać)

Fengari - 2012-07-31, 17:29

Lodge napisał/a:
tylko gitara + efekt Boss DS 1, czyli ten co zwykle

Kurczę, tam w pewnym momencie brzmi niemal jak jakaś wiolączela czy coś w tym stylu!
I są takie momenty, że przypomina jakiś mały gitaropodobny instrument, a że Otokar chwalił się posiadaniem ukulele, to pomyślałam, że może... :)

No i dzięki za listę. :)

Lodge - 2012-07-31, 17:32

Fengari napisał/a:
Lodge napisał/a:
tylko gitara + efekt Boss DS 1, czyli ten co zwykle

Kurczę, tam w pewnym momencie brzmi niemal jak jakaś wiolączela czy coś w tym stylu!


zgadza się, ale to już zasługa odpowiednich efektów programu Audacity - kompresora, obcinacza wysokich tonów, delayów...

Witt - 2012-07-31, 17:40

...i niezłego zmysłu, potrzebnego, żeby coś ciekawego z możliwości programu wynikło !
otoKarbalcy - 2012-07-31, 20:35

Fengari napisał/a:
ale chłopaki sami też świetnie dali radę!


To Gerów jest więcej? ;) :D

A propos ukulele - faktycznie kiedyś trzeba coś z tym nagrać! Mam nawed pomys :idea:

Fengari - 2012-07-31, 20:54

otoKarbalcy napisał/a:
To Gerów jest więcej?

No, podobno jest jeszcze jeden, i to w tej samej rodzinie nawet! :P
Ale ja nie napisałam, że Gerowie, tylko chłopaki, a miałam na myśli jeszcze takiego jednego Pawła, co podobno brał udział w nagraniach. ;)

No i przeczytałam, coś tam niżej napisał, zanim żeś zdążył edytnąć. ;) Nie zdradzając szczegółów, chciałabym tylko pogratulować tak twórczego sposobu wykorzystania tego szczególnego czasu! Fakt, że jest to czas weny szczególnie silnej, ale ja nie umiałabym wówczas wykonywać tak aktywnego zajęcia. :lol:

Żur ptak - 2012-07-31, 21:09

Pragnę nadmienić, iż również zdążyłem. Przeczytać. :D
Crazy - 2012-07-31, 22:33

Ja nie zdążyłem ani przeczytać, ani posłuchać, obecnie znowu nie mam najlepszej sytuacji ze słuchaniem z komputera, ponieważ biurko zmieniło się z komputerowni w przewijak :) i tylko czasami się tam przestawia komputer, ale ze słuchaniem nie zawsze wychodzi.

W każdym razie bardzo się cieszę, że Depeche Mode, choć neizbyt, że New Life, któego kompletnie nie kojarzę, jak brzmi, więc nie będę umiał porównać. już się ucieszyłem, że Dream On, zwłaszcza, że mam na ten utwór ostatnio - jak to się gdzieniegdzie mówi - ostrą zajawkę, ale widzę, że ani DM ani Aerosmith, tylko Maire Brennan. Pewnie też ładnie.

Master of Pastures powraca!
(PSTRZ!)

Witt - 2012-08-01, 08:24

Crazy napisał/a:
Master of Pastures powraca!
(PSTRZ!)


Hahaha :D .

otoKarbalcy - 2012-08-01, 08:32

Fengari napisał/a:
No i przeczytałam, coś tam niżej napisał, zanim żeś zdążył edytnąć. Nie zdradzając szczegółów, chciałabym tylko pogratulować tak twórczego sposobu wykorzystania tego szczególnego czasu! Fakt, że jest to czas weny szczególnie silnej, ale ja nie umiałabym wówczas wykonywać tak aktywnego zajęcia.


:oops: ja też bym nie umiał, choć niejedno w tym czasie już żem robił. Zdolne dziecko, po prostu. Nie po rodzicach, jak się okazuje. Gratulacji nie przekażę, OK? ;)

Żur ptak napisał/a:
Pragnę nadmienić, iż również zdążyłem. Przeczytać.


:oops: :D

Witt - 2012-08-07, 11:21

Świetne i łestowo zrobione! Jestem pod wrażeniem produkcji i wykonania, jakie super psychodeliczne momenty! Trochę też zaskoczeń. Trzeba będzie sobie to wszystko dokładniej zapoznać i pogryźć :) .

CZAD!!!!

Fengari - 2012-11-23, 00:41

Starym zwyczajem zrobiłam sobie ostatnim paszczersom porównanie oryginałów z kowerami.
No i aż mi głupio publikować, bo tym razem Soundropsy mają tak miażdżącą przewagę, że ten post będzie brzmiał jak jeden wielki totalny podliz. :D Ale szczerze piszę, tylko nie wiem, czy po prostu mam taką fazę, że mi uparcie soundropsowe wersje bardziej podchodzą, czy po prostu faktycznie, obiektywnie ;) Soundropsy ponagrywały większość tak świetnie. :)

Tym razem postanowiłam dawać linki do oryginałów, z którymi porównywałam. A to z powodu tego, że, jak wiadomo, oryginały też miewają różne wersje, a ja potem trafiam na jakąś niekoniecznie najszczęśliwszą, wypisuję coś tam, a potem mi głupio, że niesłusznie se po kimś pojechałam.

Street Cafe
http://www.youtube.com/watch?v=vz3ea-FjAw8
W wersji Soundropsowej ta perkusja, która za pierwszym przesłuchaniem nie do końca mnie przekonała, z każdym kolejnym odsłuchem bierze mnie coraz bardziej i bardziej, na dziś dzień uważam, że jest rewelacyjna, a sama piosenka w ogóle awansowała do czołówki ulubionych na płycie. W ogóle, przy okazji powiem, że moim zdaniem została ona umieszczona (sama się umieściła? bo tu jest jakiś myk z tą kolejnością, odtwarza mi się to inaczej, niż jest na tweecie, skąd ściągałam) w idealnym miejscu. Dream On i Let Us Cling Together są piękne, ale mają swój ciężar duchowy i pod koniec tego zestawu aż się czeka jak na zbawienie na wejście słonecznej i jasnej Street, która przynosi namacalną ulgę i odprężenie.
Oryginał całkiem przyjemny, podoba mi się, ale właśnie ze względu na super perkę, która zamienia ten kawałek w zupełnie inny, niesamowicie fajny numer i w ogóle amosferę wersji soundropsowej - wolę ją. :)


Piece Of My Heart
Tylko taky link mam: http://www.youtube.com/watch?v=Ux73J8r-POg
Bo ja wiem? Trudno mi powiedzieć. Wersja soundropsowa więcej ma w sobie uczucia i to jest jej przewagą, ale oryginał ogólnie jakoś lepiej mi brzmi, tak po prostu.

Charlie and Fred
http://www.youtube.com/watch?v=gUvFaKCGy8g
Ten kawałek w ogóle dziwaczny jest dla mnie i generalnie średnio go lubię. I w której wersji wolę, też nie wiem. Obie mają swoje plusy i w sumie są dość podobne. Daję im remis, no może z lekką przewagą Soundropsów, bo tu jednak pojawia się jakaś odrobina powiewu z nieba. :)

Water on the Brain
http://www.youtube.com/watch?v=g5FwbLh89Ho
Soundropsy!
Soundropsowa wersja to jest przykład tego ducha i takich uniesień, które w soundropsowych coverach najbardziej lubię.
A oryginał momentami irytuje wręcz, choć z drugiej strony przyznać trzeba, że jest i trochę zabawny i niesamowity zarazem i w sumie niby nie do podrobienia.

After You Came
http://www.youtube.com/watch?v=T_p_knMRNnM
A to to jeden z lepszych kawałków tutaj. W obu wersjach. Ale wybieram jednak soundropsową. W oryginale porywają fragmenty, porywają nawet troszkę bardziej, niż w coverze, ale cover jako całość wyraźnie prowadzi i jest w swoim porywaniu bardzo przez cały czas swego trwania konsekwentny. :)

English Sunset
http://www.youtube.com/watch?v=d03HXCF2ZL4
Tyle razy Soundropsy to wykonywały, ja tu już raz lostchordową wersję porównywałam, ciężko jakoś zabrać głos po raz kolejny. :) Ale - o ile nie podejmę się porównywania coverów soundropsowych ze sobą nawzajem - to powiem, że w porównaniu z oryginałem wyszły mi na jednoznaczne prowadzenie. Oryginał stracił dla mnie jakoś swój urok, który kiedyś w nim dostrzegałam, został urok wersji soundropsowej. :)


The Girl Outside
http://www.youtube.com/watch?v=qfGNLzz6A0k
Jak zaczęłam słuchać oryginału, to szybko gotowa byłam okrzyknąć tą wersję wyraźnie lepszą od soundropsowej. A potem jakoś przeszedł mi entuzjazm, bo zaczęło męczyć mnie. Tymczasem Soundropsów do końca słucha się z taką samą przyjemnością, więc znów cover wygrywa. :)

Let Us Cling Together
http://www.youtube.com/watch?v=4rFMYH6tWso
Piękny kawałek, ale przyznam, że nie robi na mnie już takiego wrażenia, jak na początku i nie jestem pewna, czy wciąż jest w czołówce ulubionych na tej płycie. I początkowo wolałam wersję soundropsową, a teraz wolę jednak oryginał. Wokal Freddiego jednak niedościgniony (choć mam wrażenie, że w pewnych momentach nawet on z trudem śpiewa - taka to trudna piosenka), poza tym cover trochę zaczyna mnie w drugiej części męczyć, a oryginał czaruje do końca i w drugiej części dostaje pięknego kopa.

Dream On
http://www.youtube.com/watch?v=C_fRWgWp_nw
Zacznę od tego, że oryginał podoba mi się, spokojnie słuchać go mogę i nie rozstraja mnie tak, jak to przeważnie z twórczością Maire bywa. Ma swój urok i piękno, którego nie mogłaby oddać wersja Gerowa, bo to urok i piękno typowo kobiece.
Tylko co z tego? Gero nagrał tą piosenkę po swojemu, nadając jej urok męski i zrobił coś równie pięknego, przy okazji pokazując swój wokal od najlepszej strony. I ja wolę tą wersję. :)

Look at Me
http://www.youtube.com/watch?v=POBw_tY88pw
Ha. I to jest właśnie najdobitniejszy powód, dla którego postanowiłam dawać linki do oryginałów. Poprzednio porównując wersje zjechałam Lennona za wokal z obrzydliwą manierą, której niecierpię, a teraz nawet nie wiem, gdzie jest ta wersja, której wtedy słuchałam, dość, że po przesłuchaniu tej tu zlinkowanej muszę cofnąć wszystkie swoje słowa. Oczywiście mogę się zgodzić z zarzutami Crazy'ego, że brzmi nieco ciotowato, ale to mi akurat aż tak nie przeszkadza (no, może trochę ;) ), w każdym razie nie ma tej zblazowanej szydery, którą słyszałam poprzednio i której nienawidzę.
Tak, czy siak, głos Gera brzmi wciąż znacznie lepiej. No i w wersji Lennona to po prostu urocza, słodka piosenka, nawet mdląca nieco, w wersji Soundropsowej to kawałek nie z tego świata, jeden z największych prześwitów Nieba w karierze tego zespołu!

Dark Globe
http://www.youtube.com/watch?v=xEr6w7P44Nk
Oryginał to specyficzny kawałek, nie jest to mój klimat, nie moje emocje, ale też budzi mój ogromny szacun i poczucie, że jest to rzecz jednak znacznie lepsza, treściwsza, mocniejsza, niż w wersji soundropsowej.
Cover brzmi dość przeciętnie i ginie w zestawieniu z innymi kawałkami z tych paszczersów, ale z drugiej strony emocjonalnie mi bliższy i jest w nim jakaś szczególnie rozbrajająca tęsknota i wręcz bezbronność.

It's Great
W wersji Soundropsowej fajna, pozytywna, przyjemna piosnka, ale oryginału nie udało mi się znajść. :(

Master Llewellyn
http://grooveshark.com/s/...yn/3uT2xO?src=5
Oryginał ciekawszy i fajniejszy dzięki instrumentom i aranżacji, ale z drugiej strony kolesie śpiewają, jakby im się totalnie nie chciało, może to i specjalnie tak, ale ja tego nie kupuję i już.
Poza tym Soundropsy mimo, że nie mają tylu fajnych instrumentów, to z pomocą gitary nadają temu kawałkowi nowy, świetny klimat i to się bardzo chwali na plus! Naprawdę niesamowicie zdumiało mnie odkrycie, że całe to orientalne brzmienie w końcówce jest wynalazkiem soundropsowym, brawo!

To Love Somebody
http://www.youtube.com/wa...W8&feature=fvst
Oryginał super, wydawałoby się, że nie do zrobienia dla zespołu o tak skromnych środkach, jak Soundropsy, i owszem, podoba mi się chyba bardziej.
Ale... z drugiej strony to jest też dobitny przykład wyjątkowości i talentu Soundropsów. Nie próbowali doścignąć oryginału, zrobili z tego swój, inny kawałek - i jest to kawałek naprawdę rewelacyjny! (i bliższy nieba!)
No i zdecydowanie wolę soundropsowy wokal. ;) (ale tu śpiewa Ger czy Paf, bo wciąż mam problemy z odróżnianiem? :oops: )

[Uwaga na marginesie]
Hahaha, dopiero teraz, jak musiałam ten kawałek odtworzyć solo i znajść w folderze po nazwie, odkryłam, co znaczy Otokarowa ksywka z lasta! :D
A tak, to zachodziłam w głowę, czy jest to 'To loves Bdy' (kim jest To? Cóż to Bdy - ani imię, ani inicjały?)
Czy jest to 'to love Sbdy' (i znów - kim/czym jest Sbdy? nie skojarzyłam z 'somebody', bo w moim łbie funkcjonuje nie wiem skąd skrót 'smb')
A może to jednak proponowane przez Witka nazwisko Tolo Vesbdy? ;)
:lol:
[/Uwaga na marginesie]

New Life
http://www.youtube.com/watch?v=pDe10WswEqE
Mieszane uczucia - oczywiście wolę brzmienie Soundropsów od syntezatorowego brzmienia oryginału, ale z drugiej strony sama ta melodia, kompozycja lepiej chyba sprawdza się w oryginalnej estetyce, więcej ma tam mocy i wyrazu.

Candle Burns
http://www.youtube.com/watch?v=0fqf2ik_4hk
Ciężko się słucha oryginału, on chyba jakiś niedorobiony czy coś do tego kosza trafił.
A Soundropsy po prostu ładnie zinterpretowały i nagrały, więc cover wygrywa.

Dial My Number
http://www.youtube.com/watch?v=GXHK8bLeC0E
Oj nie, nie jestem fanką tego kawałka...
Oryginał wkurza mnie cały czas, cover wkurza tylko momentami, przeważnie daje się słuchać, więc znów wygrywają Soundropsy.

:)

Lodge - 2014-09-26, 10:14

The Soundrops
Songs From the Plains (Facing the Hills)



1. I Like My Toys (Jeff Lynne)
oryg. The Idle Race

2. Eyes of a Child (John Lodge)
The Moody Blues

3. I've Got a Dream (Jeff Barry, Ellie Greenwich)
The Moody Blues

4. I Can't Tell the Bottom From the Top (Guy Fletcher, Doug Flett)
The Hollies

5.Go Back (Markéta Irglová)
Markéta Irglová

6. It Won't Be Wrong (Roger McGuinn/Harvey Gerst)
The Byrds

7. The Silent Sun (Tony Banks/Peter Gabriel)
Genesis

8. Holiday (Barry Gibb/Robin Gibb)
The Bee Gees

9. That's How Strong My Love Is (Roosevelt Jamison)
The Creation

10. Wait (John Lennon/Paul McCartney)
The Beatles

11. Somedays (Paul McCartney)
Paul McCartney

12. Signs That Will Never Change (Allan Clarke, Graham Nash, Tony Hicks)
The Hollies

13. Angel of the Morning (Chip Taylor)
Chrissie Hynde (z serialu Friends)

14, We've Got a Groovy Thing Going (Paul Simon)
Simon & Garfunkel

15. The Very Last Day (Noel Paul Stookey, Peter Yarrow)
The Hollies

16. Goodbye My Love (Mosley, Simington, Swearingen)
The Searchers

17. Minstrel's Song (John Lodge)
The Moody Blues

18. Phenomenal Cat (Ray Davies)
The Kinks

19. Once (Glen Hansard)
Glen Hansard & Markéta Irglová (z filmu Once)

bonus track:
If You Want Me (Markéta Irglová)
Markéta Irglová & Glen Hansard (z filmu Once)

personnel:
Ger - voc, g, perc, fl, ml samples
the Mrll - voc (2, 12, 13, 14, 15, 17, 18), g (13)
Oto Karbalcy - voc, g (7, 9, 10, 17)

jeśli ktoś byłby zainteresowany przesłaniem mu nowego albumu mailem w formie mp3 lub wav, to proszę o kontakt na priv :)

Witt - 2014-09-26, 13:21

Oooo! Zwłaszcza niektóre bardzo ciekawe! :D

KCE~!!!!

Lodge - 2014-09-26, 16:24

good! :) przywiozę!
Szczepan - 2014-09-26, 18:04

Z wiadomych względów bym poprosił, ale raczej o falujące pliki, chyba że dojdzie do jubileuszu UT, o którym wątpię coraz mniej.
Lodge - 2014-09-26, 18:16

:) super!

(niestety okazało się, że wavy strasznie długo przechodzą w mailu i takie przesyłanie nie ma większego sensu - nie wiem jak z tego wybrnąć, może jednak Dropbox ale nie w wersji Public?)

Szczepan - 2014-09-26, 20:06

No tak. Nie przemyślałem tego. W każdym razie czekam na linkę, byle można ją było jeszcze chwycić w połowie października, bo wyjeżdżamy do Lublina i nie będę miał dostępu do sieci, by coś ściągnąć.
Lodge - 2014-09-26, 20:10

mp3 mogę przesłać od razu (potrzebuję tylko aktualnego adresu), a wavy najlepiej na Dropboxie (jeśli masz)
Szczepan - 2014-09-26, 20:16

Właśnie założyłem sobie konto. Co mam robić?
Lodge - 2014-09-26, 20:19

przypomnieć na priwie adres (chyba że ten z chłopakiem jest aktualny) i prześlę link
Szczepan - 2014-09-26, 20:36

Tak, nadal jestem cierpliwy. Dzięki.
Lodge - 2014-09-26, 20:39

:) :) :)
Witt - 2014-09-27, 21:07

Bardzo dojrzałe te Paszczersy! Szlachetnie brzmią i poukładane tak zgrabnie, że gdyby nie kilka fragmentów w środku, to byłaby istna suita! No i bonus dla mnie niezbędny, chociażby jako post scriptum :) .


Bardzo udany album!

Crazy - 2014-10-02, 22:45

Pogubiłem się. Co mogę zrobić, żeby tego posłuchać? Żadnym mailem niczego nie chcę. Rozumiem, że pozostaje poczekać do 11 listopada i w zależności od kierunku migracji, który wówczas nastąpi, dokonać osobistego przekazania materiału?
Bardzo mi się podoba nieoczywisty skład utworów!

Lodge - 2014-10-02, 22:48

albo wyślę pocztą (w przyszłym tygu, jeśli przeżyję te imprezy gdy wyjechali na wakacje nadopieczni)

a co do układu utwów, istotnie - widzę z oryginalnych Songs From the Plains zostały dwa numery plus dwusongny dodatek z Songs from the Daybreak :)

Lodge - 2016-06-16, 23:59

jak można się było spodziewać, powstaje właśnie cyfrowa wersja "Songs From Ventricles and Thresholds"

mam już nagranych 8 numerów, na razie z wersji kasetowej przeszły dwa

zobaczymy jak z tym dalej będzie, na razie planuję to skończyć i rozsyłać zainteresowanym płytki, jak dawniej ;)

Lodge - 2016-06-24, 08:59

cyfrowa wersja albumu Songs From Ventricles and Thresholds jest już prawie gotowa, brakuje w sumie jednego numeru

wg wszelkiego prawdopodobieństwa tracklista będzie wyglądała tak:

1. Natural Avenue (Lodge) John Lodge
2. Lady Friend (Crosby) Byrds
3. She Has a Way (Clark) Byrds
4. Follow the Wind (Gibb) Bee Gees
5. I Can't Let Go (Taylor/Gorgoni) Hollies
6. Take a Message To Mary (Bryant/Bryant) Everly Brothers
7. Layla (Clapton/Gordon) Derek & the Dominos
8. At Night (Smith/Gallup/Tolhurst/Hartley) Cure
9. Gotta Get a Hold of Myself (Ballard jr./Riela) Zombies
10. What Is Life? (Harrison) George Harrison
11. On the Road to Love (Hayward) Justin Hayward
12. I Know (I Know) (Lennon) John Lennon
13. One Minute Woman (Gibb) Bee Gees
14. It's No Use (Clark/McGuinn) Byrds
15. She's Too Good For Me (Wood) Roy Wood
16. We'll Meet Again (Parker/Charles) Byrds

Witt już trochę słyszał i może zaświadczyć, że muzycznie jest zdobytych kilka nowych połaci (zrobiłem At Night! ktoby ktoktoktoby pomyś lał)

jak ktoś jest zainteresowan, mogę wysłać :)

Crazy - 2016-09-25, 16:46

Stojąc na placu Cyryla Ratajskiego (dobrze, że nie Ratańskiego), spytałem Gero, jak by podszedł do sprawy, gdyby Armia zrobiła reedycję Triodante, lecz nie umieściła na niej połowy oryginalnych utworów, za to dała jakieś nowe (choćby i udane). Hm'knął i odpowiedział pytaniem na pytanie, że owszem, ale jak ja bym się czuł, gdyby on zrobił reedycję Go Your Own Way bez Morelki (nie wspomniał o Lonely Days, co by było jeszcze wyrazistszym przykładem).

No więc jak to jest z tymi nowymi Ventricles? Są płytą, której od dwóch miesięcy słucham pewnie najwięcej ze wszystkich, pewnie wejdzie do rozliczenia kwartalnego ;) Podoba mi się bardzo, a najbardziej ten otwierający Lodż (jest to numer świetny pod każdym względem! i ta dzika solówka gitarowa!) a także At Night. Ale czy jest to w ogóle ta sama płyta? Spośród piosenek, które dla mnie definiowały tamto starokasetowe Ventricles, nie ma tu ani jednej (!). Go Your Own way czy Lonely Days rzeczywiście były z definicji geromorelkowe. Ale This Morning, Last Thing... czy - last but not not least! - Grief In My Soul... hmm widocznie ich czas minął i się zdezaktualizowały, skoro nie miało ich tu być. Ale na jakiej zasadzie jest to ta sama płyta? Tytuł ma ten sam i jakże on charakterystyczny, więc pytanie jest zasadne. A odpowiedzi nie umiem sobie udzielić.

Lodge - 2017-06-23, 15:26

a dziś ni stąd ni zowąd incz ovomb wróciłem na pastwiska nieco remasterując piosenkę z pierszej kasety paszczers i pierwszej hm "płyty" z 2011

It Happens Every Time

Lodge - 2017-06-25, 08:37

i jeszcze jeden powrót na past-wiska:

Cure!
https://www.youtube.com/watch?v=O7-91TE8Rzk

Lodge - 2018-03-02, 19:03

ostatnio ni z tąd ni z owąd - a wiem z kowąd: zrobiłem dla Kogoś nową wersję I Know (I Know) - wróciłem do tych nowych Ventricles & Thresholds i postawiłem na YT remiksy Tonight (Move) i Gotta Get a Hold of Myself (Zombies)

ale to tam nic, dzisiaj - zupełnie ot tak, bez wysiłku - zrobiłem od początku do końca nową wersję numeru Byrds, który jakoś tam dla mnie definiował tę pierwszą w ogóle kasetę z paszczersami

jestem ciekawy, gdyby ktoś kliknoł, czy to jeszcze paszczers? Czy już tylko stary przewidywalny nudny internetowy gero? Hę?

Time Between

(mi się bardzo podoba)

Witt - 2018-03-02, 21:15

dla mnie paszczers mocno!
Crazy - 2018-03-03, 11:16

Posłucham zaraz po audycji!

Tymczasem włączyłem audycję a tam - paszczers oryginalny. I to jaki! Lonely Days, Lonely Nights...

Witt - 2018-03-03, 11:36

Ależ odzew słuchaczy!
Witt - 2018-03-03, 11:41

O, teraz Ten Wspaniały Świad!
Crazy - 2018-03-06, 21:56

Lodge napisał/a:
czy to jeszcze paszczers? Czy już tylko stary przewidywalny nudny internetowy gero? Hę?

Nie no, Paszczers zwykły!

Tak jak te z wcześniejszych kilku linków (choć "Get a Hold" mi coś nie chce grać oprócz paru sekund).

Dobry Paszczers to jednak jest to!


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group