Strona korzysta z plików cookie zgodnie z info.

REMEMBER - jest opcja zmiany ustawien przegladarki :D

The Valley of Oblivion Strona Główna The Valley of Oblivion
The Soundrops official forum

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
MY POST IS MY CASTLE!
Autor Wiadomość
Crazy


Dołączył: 14 Lut 2011
Posty: 2075
Wysłany: 2013-02-18, 23:40   

Cytat:
Crazy, ale to przypomina już raczej pracę dyplomową z socjologii/psychologii, niż rozmowę o muzyce, doesn't it?


ależ does, lecz całkiem celowo :) Przecież takie listy, rankingi, badanie gustów - to właśnie jest -logia, i to nie muzykologia!
 
 
otoKarbalcy


Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 2270
Skąd: ynawia
Wysłany: 2013-02-19, 09:08   

No, OK, tak, tylko chodzi mi o to, że to może coś mówi o odbiorcach, ale o muzyce już nie. Problem w tym, że na podstawie takich list, rankingów itd w kolejnym kroku próbuje się formułować oceny muzyki. I tu z listologii przechodzi się niepostrzeżenie do muzykologii, tak, jak by wartość konkretnych utworów była warunkowana ich społecznym (statystycznym) odbiorem. I tu tkwi problem i to jest ta koncepcja syntezy, która mi nie za bardzo odpowiada...

Choć przyznać też trzeba uczciwie, że Ty w postach powyżej takich ocen nie formułowałeś, tylko pisałeś ściśle o obrazie słuchaczy na podstawie list, a nie o samych piosenkach. Chyba ;) :)
_________________
Znitrz olimpijski nas prwAdzi
 
 
Fengari 
terrorystka


Dołączyła: 19 Sty 2011
Posty: 1098
Skąd: ycjo suabo
Wysłany: 2013-02-19, 16:42   

Crazy napisał/a:
każdy miał to w dziesiątce: i Fen

W moim przypadku Trainy spotkał ten sam los, co Flodiego - przesyt po prostu. Przy czym do Flodiego mam pewien sentyment, którego nie mam do Trainów, skądinąd istotnie świetnych.
Crazy napisał/a:
ewidentnie Flodigarry wychodzi na Wasz przebój wszechczasów!

Bo ja wiem? Na laście owszem - choć ostatnio przebija go The Choice (nie płaczę z tego powodu, też świetny kawałek ;) ) - ale jak jeszcze były te rankingi z wp - to tam statystyki były zupełnie inne, więc pomijając fakt, że Flodi jest super, to trzeba by wziąć też pod uwagę jakieś tajemnicze mechanizmy lasta wpływające na to, co on promuje i niczego nie spodziewającym się słuchaczom wrzuca do radiów. ;)

Do istoty sporu odnosić się nie będę, bo nie mam sprecyzowanego zdania. Ale wiem, że ucieszę się, jak zobaczę, że w ostatecznym rankingu moje ulubione piosenki też znajdą uznanie. Nie wiem, czy to przez jakąś formę obiektywizmu, czy raczej przez uczucia przywiązania do nich i tego, że im po prostu życzę, żeby cały świat je lubił. ;) :)
 
 
Crazy


Dołączył: 14 Lut 2011
Posty: 2075
Wysłany: 2013-02-19, 17:19   

Cytat:
Problem w tym, że na podstawie takich list, rankingów itd w kolejnym kroku próbuje się formułować oceny muzyki (...) Ty w postach powyżej takich ocen nie formułowałeś, tylko pisałeś ściśle o obrazie słuchaczy na podstawie list

Nawet nie tyle o obrazie słuchaczy, co o obrazie zespołu. Ale właśnie OBRAZIE zespołu, a nie muzyce zespołu. Od pierwszego posta, którym tu rzuciłem kamień, piszę o obrazie zespołu. Rzeczywiście nie formułuję ocen muzyki na zasadzie: "pewnie, że Flodigarry jest najlepsze, zresztą patrz, na laście ma najwięcej odsłuchów, to chyba o czymś świadczy". Natomiast interesuje mnie to, że (przysłowiowe) Flodigarry ma najwięcej odsłuchów, bo to tworzy mi obraz zespołu, który wykreował w takiej a takiej stylistyce największy hit ;) , a potem jak np. zobaczę, że drugim największym hitem będzie taki Choice, to zacznę sobie myśleć: "o, ci soundropsi to jednak największe wzięcie mają, jak Ger i Morella wezmą i zaśpiewają razem", i to jest obraz zespołu, no a fakt przy okazji słuchaczy. Nie jest to zaś muzykologia, bo jednocześnie ciesząc się ze zwycięstwa Flodiego i Choice'a w topie wszechczasów Trójki, będę wiedział swoje, że najbardziej zarąbistym utworem jest Dusk.

Z kolei myślałem sobie, że w głosowaniu na forum Armii prym wieść będą Trainy jako utwory (czy tam utwór) stylistycznie wyróżniające się, bliższe rockowi po prostu a nawet armiowemu rockowi w szczególności, więc gdyby rzeczywiście wiodły, to bym uznał to za naturalną kolej rzeczy (która przeraża Budynia) i to by był obraz zespołu w kręgach armijnych. Teraz widać już, że mylnie postawiłem hipotezę, szukam więc innego obrazu, jaki Soundrops mają tu czy tam... no i nie mogę znaleźć.
 
 
Lodge 
pastoral rocker


Dołączył: 18 Sty 2011
Posty: 2795
Skąd: ęsowany
Wysłany: 2013-02-19, 20:56   

i bardzo dobrze, że nie mają obrazu :) :) :)

EDIT: po zastanowieniu, odpowiada mi jedna możliwa łatka, którą można by przypiąć The Soundrops - "dziwadła" ;)
_________________
what will you do?
I will fight the zając of despair

Maire Brennan
 
 
Charczący Wuj 
szpieg argentyński


Dołączył: 27 Mar 2011
Posty: 461
Skąd: Comodoro Rivadavia
Wysłany: 2013-07-13, 21:41   

Słuchałem sobie tego i owego... no dobra, słuchaliśmy "Wpatek", bo mój syn ma teraz wielką fazę na ten utwór i się domaga. No i przez jutubowe skojarzenia dotarłem do "The Way Will Find You Love". Kurde, to jednak jest bardzo dobre! Ciepłe, bardzo bitlesowe, wzruszyłem się całym klimatem. :)
Zrobiła mi się z tego piosenka wieczoru.
_________________
kochaj artyste
nawet gdybyś go polemizowaa
 
 
Witt
arcy


Dołączył: 20 Sty 2011
Posty: 1801
Skąd: śąę
Wysłany: 2013-07-13, 22:32   

Dla mnie oba numery to ścisła czołówka :D .
_________________
Słowianie na mchu jadali
 
 
Lodge 
pastoral rocker


Dołączył: 18 Sty 2011
Posty: 2795
Skąd: ęsowany
Wysłany: 2015-10-29, 10:21   

odkopuję ten wątek, bo ostatnio widziaem, że Maczek zmienił na UT swoją dziesiątkę Sdrps, może by i tu przeklejił aktualistyczny standing też

u mnie ostatnio bardzo zyskao Stare Bojanowo (myślę, że jest to kwintesencjonalny nr Sdrps, ale nie z tych balladowych) , więc też zrobię update:

1-2. Towards/Overthere
(jeszcze nie jestem gotowy, żeby to zakwestionować, ale na pewno jest do ruszenia)

3. Lantern Waste/Autumn Way
4. Dusk
5. The First Day of Spring (zwłaszcza w wersji z mello i ptaszkami)
6. Stare Bojanowo (Nowe Bojastaro)
7. Deep Autumn
8. The Half of Way
9. Railman
10. The Other Side

11. Morn of Plenty
12. The House Afar
13. The Train Away
14. Drops
15. Window Birds
16. Beyond What Was
17. The Way Will Find You Love
18. North
19. Love Comes to Train
20. The Train Home

a w ogóle odkryłem tu, że jakieś strasznie dogłębne komentarze do listy otKa są :) to chyba trzeba kontynułować, bo nastepny w kolejce jest Long Summer Days :)
_________________
what will you do?
I will fight the zając of despair

Maire Brennan
Ostatnio zmieniony przez Lodge 2015-10-29, 11:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Witt
arcy


Dołączył: 20 Sty 2011
Posty: 1801
Skąd: śąę
Wysłany: 2015-10-29, 10:40   

A nie wiem czy książę zauważył na laście, że powstała moja autorska wstępna kompilacja The Soundrops? Prawie że nic się nie zgadza :mrgreen: .
_________________
Słowianie na mchu jadali
 
 
Lodge 
pastoral rocker


Dołączył: 18 Sty 2011
Posty: 2795
Skąd: ęsowany
Wysłany: 2015-10-29, 11:01   

książe to Otek, ja to baron :) :) :)

a widziałem oczywiście, że dużo Sdrps suchaeś ostatnio, fajnie że nic się nie zgadza, jak to mówią samotność, cóż po ludziach, czym śpiewak dla ludzi hłe hłe

a tymczasem

otoKarbalcy napisał/a:

4. Long Summer Days


Widzę, że ten numer spotyka się z niemal uniwersalnym poparciem wszystkich zwolenników Sdrps i trochę się boję, że mogę to zepsuć pisząc o inspiracjach doń, bo są dość nawet jak na mnie dziwaczne. Jakby co, to Winnetou ostrzegał, Nanap-neaw nie posłuchał...

Pierwszy był tu tekst, który powstał w roku 2011, pod koniec dość udanego lata. Napisałem go w autobusie 67, zawsze wracałem od Paoliny przedostatnim w rozkładzie, ale i tak zwykle był zupełnie pusty, zatem można sparafrazować wiestrza: jak pusty autobus w lecie mija dzień za dniem... Miałem wtedy policzmy 35 lat i postanowiłem (choć to za duże słowo, wiadomo że inspiracje przychodzą przez klatę a nie przez muzgó) zrobić numer o generalnie odchodzących letnich euforiach (a może jednak nie?) Pełnia lata zawsze wykazywała się u mnie tym, że wracało się po nocy do domu w krótkim rękawku, o!, najlepiej po jakiejś lunatycznej nasiadówie czy manerowaniu, ewentualnie z dworca. Tytuł narzucił się sam, Moody Blues nagrali numer dokładnie o tym samym tytule, tylko że u mnie miało tak naprawdę być trochę o long summer nights..., choć głównie chodzi wiadomo o to, że długi jest dzień, nie noc...

Tak się złożyło, że tamtego lata zostałem zaproszony na wesele Kai z Arki Noego i okazjonalnie z Luny. Mimo że Kmieta żartobliwie a może nie ostrzegał ją przede mną, udało nam się na chwilę zbudować bardzo fajną więź, z którą jej nadchodzący ślub zupełnie się nie gryzł (byłem nawet na jednej czy dwóch imprezach neo, hehe) Dlatego też na chwilę zostawiłem na boku znaną wszystkim nienawiść do wesel i nawet chętnie pojechałem do takiej wioski Niedźwiedź za Ostrowem Wlkp. (sam, Paolina była chyba w Anglii wtedy), bo ślub miał być w tamtejszym kościele, a after miał się odbyć przy tamtejszym mini-zoo. Jak dla mnie wszystko tam było trafione w dziesiątkę, część jadalna odbywała się w takim niby ranczo a ludzie tańczyli przed nim na dworze, nawet ja (choć niewiele, nie do końca pasowaaa mi muza). Oczywiście poznałem dużo fajnych ludzi, np. córkę Ślimaka (która coś tam źle zrozumiała i myślała, że oni mówią "Gerard" do jednego szympansa z tego mini-zoo, potem długo mnie przepraszała choć ja miałem nieustającą bekę), gitarzystę zespołu Kristen (który czasem gra z Trzaską) i wiolonczelistę z Luny. Gdy miałem na chwilę dość tłumów, mogłem niepostrzeżenie wykraść się do zdrowych wielkopolskich lasów, które sterczały wszędzie dookoła. Ale ten obrazek hot wedding night/ a thousand dancers (raczej setka niż tysiąc, tak naprawdę, ale słowo hundred nie ma jakoś mocy) wjechał do piosenki prosto z Niedźwiedzia. To była zdecydowanie taka noc, po której dugo chciało się dalej żyć.

Numer Long Summer Days słynie też pewnie z dwóch laseczek, które doń weszły na prawach gwiazd. Do dzisiaj nie wiem jak mogłem na pytanie Crazy'ego z UT "Vicky czy Kristina?" odpowiedzieć, że oczywiście Scarlet. Scena gdy ten cwaniaczek zdołuje zbałamucić Vicky pod egidą koncertu flamenco etc. jest dla mnie wręcz wstrząsająca, ale obie panie weszły do piosenki na grubo bardziej niewinnych zasadach, po prostu jako spersonifikowane nieważne zauroczenia, których przecież pełno po świecie chodzi i dobrze. Co ciekawe, widziałem w życiu tylko jeden film z Jessiką Albą i to cokolwiek nieudany, natomiast wszystko przez... Kazika. Gdy zaczął rzucać kurwami na forum Kultu, oczywiście od razu poleciałem tam szukać taniej sensacji, lecz największą uwagę przyciągnął we mnie, i słusznie, następujący podpis jednego z użytkowników:



oczywiście należy to zrozumieć jako:
(Jessica Alba zaprasza byś posłuchał płyty August)

(Winnetou ostrzegał...)

gdy w następnym roku nagrywałem numer Forever Clouds na August i mi wyraźnie nie szło, zrobiłem sobie przerwę, machinalnie chwyciłem bas i od razu ułożyło się wszystko w godzinę i pół, łącznie z nagraniem. Mimo że w utworze występują trzy różne partie basu, trochę za mało jest w nim właśnie basów, w sensie niskich częstotliwości, wciąż nie mogę się zabrać za mastering tego (i przy tym za nową wersję Forever Clouds, ostatnio słuchaliśmy u Witka tego albuma i ten numer wyraźnie odstawał razem z kumara bro, no nic, dobrze że na youtubie nie ma Clouds)

bardzo lubię Long Summer Days
_________________
what will you do?
I will fight the zając of despair

Maire Brennan
 
 
Stój, Halina!
Wall-R'Us


Dołączył: 08 Cze 2011
Posty: 704
Skąd: Ashbury-Haight
Wysłany: 2015-10-29, 21:17   

Piękna historia; nie powinna się czasem znaleźć na czajldhudzie?!


Lodge napisał/a:
"Vicky czy Kristina?"


Rzecz jasna: María Elena!
_________________
When in doubt, relax, turn off your mind, float downstream.

GREETZ FOR THE CROAK'ERS!

 
 
Witt
arcy


Dołączył: 20 Sty 2011
Posty: 1801
Skąd: śąę
Wysłany: 2015-10-29, 21:59   

Lodge napisał/a:
gitarzystę zespołu Kristen


Hehe, pochwal się Pilotowi, on ich wielbi, my nie :mrgreen: . Bo nawet nie znamy.

Ale historia wspaniała. Cóż za lekkość formy :D .
_________________
Słowianie na mchu jadali
 
 
Lodge 
pastoral rocker


Dołączył: 18 Sty 2011
Posty: 2795
Skąd: ęsowany
Wysłany: 2015-10-29, 23:02   

otoKarbalcy napisał/a:

5. Acedia


Słowo acedia poznałem pod koniec studii w książce tagzwanego Michała Zioły trapisty. Wtedy jednak "zły duch południa" mógł mi się kojarzyć tylko z wszechogarniającym leniem przed sesją egzaminacyjną.

Do roku 2008 jedynym moim (uświadomionym) problemem życiowym była nieodwzajemniona miłość, czyli problem niewielki, choć cierpienia niemałe. Był wprawdzie epizod roku 2003, kiedy okazało się, że nie idzie mi w miłości prawdziwszej a - co gorsza - świat mi już nie funduje mistycznych zachwytów, ale z pierwszym problemem radziłem sobie tak, że pewnie po prostu trafiłem na niewłaściwą osobę, a drugi jakoś omijałem przez mnożenie różnorakich wycieczek i luminacji, w czym zresztą "niewłaściwa osoba" nieźle mi sekundowaa.

Pod koniec roku 2008 rozpoczoł się u mnie kolejny festiwal nieprzyjemnych zaskoczeń od strony słabej i grzesznej natury własnej. Życzyłbym sobie, żebym wziął się do jego opisywania tak zawzięcie jak do tamtych "czerni odrzucenia". Bo w tamto w liceum, wbrew radom dokładnie wszystkich dookoła, wszedłem tak głęboko (w sensie: w dzienniku i piosenkach), że po latach zrozumiałem wszelkie mechanizmy moich słabości i z Łaską Bożą problem się właściwie skończył, a przeszłość wybieliła. No ale wtedy było o tyle łatwiej, że - mimo że cierpiący - to ja byłem ten "dobry", a którakolwiek mnie nie chciała: ta "zła". Teraz coraz wyraźniej widziałem, że to we mnie jest słabość i to słabość ogromna, więc nie było miło się temu przypatrywać. Na szczęście pozostawała nadzieja, że w słabości moc się doskonali. Mimo wszystko mam do siebie żal jako do artysty, że nie potrafiłem w nowych piosenkach zmierzyć się z tym tak prawdziwie jak z tamtym w liceum. O ileż na przykład łatwiej było zwalić wszystko na jakąś acedię...

Ale może jestem wobec siebie zbyt surowy, bo na pewno w tych ciężkich chwilach ociężałości i gnuśności było coś z acedii, czyli ataku z zewnątrz. I trzeba przyznać, że ten numer spraw nie demonizuje. Przyznaje na przykład, że do ciężaru dokładają się tak codzienne sprawky jak łakomstwo i powiedzmy nieużyteczne zakupy. No i jednak wyraźnie stoi, że it's all my fault, choć to mi nieszczerze tu brzmi, tak jakby czekał, że ktoś powie: "nie twoja!"

To był chyba drugi numer, który pisałem na album Friends (po Flodi) i zdaje się, że zacząłem od linijki I feel like going out but I am watching "Friends", co akurat Siora robiła metodycznie pykając odcinek po odcinku (bo nie mogła znaleźć pracy, a też była jakoś dziwnie chora i przez parę miesięcy nie wychodziła z domu), ale ja się chętnie dołączałem. Bardzo jestem zadowolony z linijki my lines are getting shorter (jakoś też bardzo szczęśliwie mi się to zaśpiewao na głosy), wiadomo im starszy man, tym trudniej mu muza przypykooje... Z kolei linijka o drzewie za oknem jest cynicznie przesadzona, nie mogę powiedzieć, żeby mnie kiedykolwiek natura prześladowała, problem był tylko w tym że przestała mi dostarczać mistykaliów, ale to akurat powinienem był pamiętać z "Czterech miłości" Lewisa, że tak na pewno się stanie... No ale drzewo nie odda, więc można je kopnąć ze złości, c'nie?

W każdym razie numer napisał się łatwo, jak słusznie zauważył niejaki Kamik na UT, w pewnym sensie za łatwo, natomiast dużo przyjemności sprawiło mi jego nagranie. W ogóle, nagrywanie albumu "Friends" szło niemal jak z płatka, bardzo mi chyba Pan Bóg pomagał, bo po latach wszystko jakoś się trzyma kupy, mimo nie zawsze strojącej gitary akustycznej (z tej płyty tylko dwa numery nagrałem od nowa i podmieniłem - Laughters i Pastures Green). Pamiętam jak przyszedł Maczek i zamknąłem się w kuchni, ale jego obecność sprawiła, że zacząłem się niejako popisywać, stad te szalone slide'y na końcu, a już zupełnie nie wiem skąd przyszedł ten niesymetryczny motyw na samym końcu... Na pewno nagrywając ten numer miałem poczucie spełnienia artystycznego, a też i - przepraszam za słowo - frajdy, gdy szykowałem to uderzenie gitary elektrytrznej (nawet Budzy to docenił, powiedział mi z nutką podziwu, że ale takie fuzzy słyszałem na tej płycie waszej... Zresztą gdy mówiłem Tomowi, że nagrywam płytę i będzie się zaczynała od numeru Acedia i zapytałem czy wie o co chodzi, to ów z niejakim politowaniem powiedział, że jasne, Gero, album Luna mógłby równie dobrze nazywać się "Acedia"...)

Jeszcze dodam, że pozostali Soundropsi polubili numer bardziej niż ja i często dają to jako propozycję do setlisty. Nie wiem czy wyjdzie kiedyś lepiej niż w linku poniżej, to wykonanie trochę niezgodne z przesłaniem, bo gdzież w acedii taka energia, no ale pomijając kontekst wyszło chyba ciekawie (choć już w drugiej linijce pomylyłem teks):
https://www.youtube.com/watch?v=QBdUsMaakWI
_________________
what will you do?
I will fight the zając of despair

Maire Brennan
Ostatnio zmieniony przez Lodge 2015-10-29, 23:49, w całości zmieniany 7 razy  
 
 
Witt
arcy


Dołączył: 20 Sty 2011
Posty: 1801
Skąd: śąę
Wysłany: 2015-10-29, 23:05   

rok?
_________________
Słowianie na mchu jadali
 
 
Magdalena Maria 
brutal


Dołączyła: 19 Sty 2011
Posty: 397
Skąd: upa
Wysłany: 2015-10-31, 07:39   

Witt napisał/a:
rok?


Jeszcze 2015
_________________
uj
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group