|
The Valley of Oblivion
The Soundrops official forum
|
album 07 - FROM TIME TO TIME |
Autor |
Wiadomość |
Lodge
pastoral rocker
Dołączył: 18 Sty 2011 Posty: 2795 Skąd: ęsowany
|
Wysłany: 2011-01-29, 13:07 album 07 - FROM TIME TO TIME
|
|
|
Lantern Waste/Autumn Way
Reeds
Therrabeautic
Amassed
House by the Sea
The Suburban Bus
One Month and One Day
The Round Triangle
19 Aug Rev
Song for John
Message From Future
http://thesoundrops.bandc...om-time-to-time
Bardo Śląskie Grunwald Jarosławiec Fara Rada Młodych The MoodyBlues LOMM Os. Rzeczpospolitej Zgliniec
Dopiero ostatnio zauważyłem, że Taniec Szkieletów wyszedł pół roku później niż pierwotna wersja From Time to Time. Muszę jednak przyznać, że to właśnie teksty Toma (te z Drogi) oraz to co mówił w wywiadach były dla mnie ostatecznym pchnięciem do zebrania w piosenki różnych sytuacji z przeszłości, które wydawały mi się szczególnie trwałe. Miałem trochę obiekcji do tego pomysłu, bo już wtedy wiedziałem, że przeszłość może dać tylko tymczasowe/częściowe pocieszenie (Tom zdaje się zakwestionował "teologię" Tańca na PMK). Dlatego też moja kaseta nie jest tylko opisem różnych, jak to pięknie nazwał Tom, "okien do nieba", gdyż groziłoby to bezowocną nostalgią. Zawsze fascynowały mnie manipulacje czasem czy raczej traktowanie go nie fizycznie ale mentalnie - jako fale (jak w Drugim Oceanie). Stąd takie a nie inno ułożenie track-listy: wszystkie tamte times zostają zrzucone na Ołtarz i prowadzą do jedynej takiej sytuacji, gdzie - jak wierzę - NAPRAWDĘ odbywa się załamanie osi czasu i staje raz za razem się tamten/ten Czwartek (afternoon).
Wersja kasetowa trwała bite chromowe 90 minut co oznacza, że nagrywając wersję komputerową zrezygnowałem z kilku niezbyt specjalnych albo za trudnych na tamten moment technicznie numerów: Bad Reinerz, Sunshine Manor, Garden Green, The Story of Tony McCay, Justin of Cobham, Foto Toto... Trochę szkoda zwłaszcza tekstów, bo czasem ze sobą fajnie współgrały - np. Thursday Afternoon z Amassed miażdżył sample z Tuesday Afternoon z Justina. Niestety całość trochę kulała muzycznie i ówczesne zwolenniczki Soundrops (to było super, że po trzech latach suszy było dla kogo nagrywać) krytykowały album za miałkość i bezwyraz. Istotnie, tym razem rzecz po raz pierwszy była nie o nieodwzajemnionych uczuciach - a przynajmniej nie było o tym na pierwszym planie, bo jednak w wersji oryginalnej znalazły się właśnie wtedy napisane Out i More Than That) i na pierwszy rzut ucha mogło brakować pewnego ciężaru gatunkowego. Może dlatego nigdy nie kryłem, że to dla mnie mniej ulubiony album Soundrops, choć bym go tak bardzo też i nie przekreślał na trzerwono. |
_________________ what will you do?
I will fight the zając of despair
Maire Brennan |
Ostatnio zmieniony przez Lodge 2015-10-16, 23:59, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Fengari
terrorystka
Dołączyła: 19 Sty 2011 Posty: 1098 Skąd: ycjo suabo
|
Wysłany: 2011-03-08, 21:56
|
|
|
Ta płyta do moich ulubionych może nie należy, ale też absolutnie nie uważam, żeby była zła. I nie ma tu kawałka, którego bym nie lubiła. Brak wyrazu? Eeee, mi tam wcale go nie brakuje!
I ma jedną z moich ulubionych okładek.
Message From Future - bardzo lubię ten numer i mrok, który w nim jest, pełen niepokoju o całą tą przyszłość.
The Suburban Bus - przyjemny, pozytywny kawałek - taka właśnie jazda autobusem w jasny dzionek, tylko dla samej jazdy, przekonania się dokąd on zawiezie i co będzie mijać po drodze i co - być może - wydarzy się wewnątrz.
Lantern Waste/Autumn Way - piękny, ma w sobie coś z mgły, która się ściele po ziemi i taką jesienną nostalgię...
The Round Triangle - tu też mgła, ale ta kryje w sobie jakieś ulotne kształty, które wyłaniają się z niej i rozwiewają... szczególny klimat, bardzo lubię go.
One Month And One Day - ciekawa sprawa. Zdaje się, że to był pierwszy numer Soundropsów, jaki w życiu usłyszałam i który... zniechęcił mnie do zapoznawania się dalszą twórczością zespołu na jakiś czas, hehe... A to z powodu tego tytyrytytyry. A tymczasem dziś bardzo mi się on podoba, i to tytyrytytyry też! Choć najlepsza główna melodia na początkach zwrotek.
Reeds - mój zdecydowany faworyt tutaj! Przejmujący i piękny. Ale dla mnie nie dzieje się nad jeziorem, tylko na szczycie góry najwyższej w okolicy, gdzie wokół przestrzenie, echo i zmierzch.
19 Aug Rev - dawno, dawno temu, w pamiętniku 11-letniej Fen pojawił się zapis 'uroczyście przysięgam, że nigdy nie zapomnę tej daty'. Ciekawa byłam, skąd wzięła się w piosence Soudropsów. I szkoda, że tu kontekst niewesoły. Ale sama piosenka brzmi całkiem pogodnie i lekko, jak środek beztroskiego lata właśnie.
Song For John - piosenka bez rewelacji, ale w sumie nie jest zła i nawet uśmiecham się przy niej.
Therrabeautic - całkiem przyjemnie kołysze i rozjaśnia patrzenie na świat.
House By the Sea - zaczyna się pogodnie, ale pojawia się potem w niej i trochę fajnie klimatycznego mroku - i to są tu najlepsze momenty, i trochę ukrytego gdzieś w głębi duszy żalu za czymś, może nawet czymś więcej, niż tylko odchodzące lato...
Amassed - zaczyna się pięknie, potem się trochę psuje niestety, choć świetne elementy pojawiają się do końca. I dziwne tylko, że tu, mimo tak pozytywnego tekstu, jest tyle ciężaru i smutku w muzyce... |
|
|
|
|
Lodge
pastoral rocker
Dołączył: 18 Sty 2011 Posty: 2795 Skąd: ęsowany
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
|